sobota, 30 sierpnia 2014

10. "Pierwsza randka."

*przeczytaj notkę na dole*





-Słucham? – Madison powiedziała do telefonu, oczekując odpowiedzi od osoby, która do niej dzwoniła. Była nieco zdziwiona widząc nieznany numer wyświetlany na ekranie. Zazwyczaj nie odbierała rozmów od numerów, których nie miała zapisanych. Jednak tym razem jakiś cichy głosik, z tyłu głowy podpowiadał jej, aby odebrała. 

-Um. Hej Madison. – odezwał się męski głos, który nieco zaskoczył blondynkę. Wydawał jej się dziwnie znajomy, ale nie mogła sobie przypomnieć, do kogo mógłby on należeć.
-Kto mówi? – zapytała, lekko zdezorientowana. Po drugiej stronie linii zapanowała głucha cisza. Dziewczyna już miała się rozłączać, gdy ta tajemnicza osoba wreszcie zdecydowała się odezwać.
-Luke. Luke Hemmings. – rozbrzmiał niepewny głos chłopaka.
Mads uśmiechnęła się szeroko, wiedząc, z kim w końcu rozmawia.
-Hej, Luke. – przywitała się w końcu i położyła na łóżku.
-Masz na dzisiaj jakieś planu, albo coś w tym stylu? – zapytał niepewnie, bojąc się reakcji ze strony Madison. 

Dziewczyna natomiast uśmiechnęła się jeszcze szerzej, jeśli oczywiście było to możliwe. Przez chwilę wpatrywała się w sufit i rozmyślała, czy ma dzisiejszego dnia coś do roboty. Jednak wszystko, co przyszło jej na myśl to siedzenie w domu na tyłku, z laptopem na kolanach i oglądanie jakichś durnych filmów.
-Nie mam żadnych planów. – zaśmiała się lekko, chcąc, aby chłopak w końcu się rozluźnił.
-Chciałabyś… - zaciął się, nie wiedząc, co zaproponować. – Chciałabyś gdzieś wyjść?
-Jasne. Czemu nie? – powiedziała nieco niepewnie. Nie do końca wiedziała, co Luke ma na myśli, proponując jej wspólne wyjście.
-Przyjdę po ciebie o 18. – zaproponował.
-Okej. Do zobaczenia. – blondynka rozłączyła się i rzuciła telefon na miejsce obok siebie.

Mads wpatrywała się w biały sufit nad nią. Jej głowę wypełniały różne myśli, które pędziły z zawrotną prędkością. Co to wszystko miało znaczyć? Czy on… Czy on właśnie zaprosił ją na randkę?



~*~



Była już 17, gdy Madison stała przed lustrem okręcona wielkim, białym, puchowym ręcznikiem. Właśnie wyszła spod prysznica, który nieco otrzeźwił blondynkę z myśli, które towarzyszyły jej od chwili, gdy tylko zakończyła rozmowę z Luke’iem. 

Rozczesała mokre włosy i skierowała się do garderoby, aby ubrać się w przyszykowane ubrania. Jednak, gdy miała przekroczyć już próg pomieszczenia, w pokoju nastolatki rozbrzmiał dzwonek, zwiastujący przychodzące połączenie. Mads weszła do pokoju i zaczęła rozglądać się za dzwoniącym urządzeniem. W końcu zobaczyła go na szafce nocnej, podłączonego do ładowarki. Jak mogłam być tak głupia i zapomnieć gdzie go zostawiłam? Pomyślała blondynka, odbierają w ostatniej chwili połączenie od swojej przyjaciółki.

-Czego? – zapytała na wstępnie, zerkając na zegarek stojący obok. Czas jakby płyną coraz szybciej, przez co Madison zaczynała lekko panikować, że jednak się nie wyrobi ze wszystkim.
-Gotowa już na randkę? – zapytała Alex radosnym głosem.
-Nie. – blondynka zmarszczyła brwi, zdezorientowana, ponieważ nie mówiła swojej przyjaciółce, że na takową randkę się wybiera. – Skąd o tym w ogóle wiesz? – zapytała zdziwiona. Wilde, roześmiała się i zaczęła wszystko jej tłumaczyć.
-Więc, wiem o tym stąd, że Luke pytał się mnie, gdzie ma cię zabrać. – sprostowała szybko. Mads nieco rozluźniła się i czekała, aż jej przyjaciółka w końcu powie jej, gdzie chłopak zaplanował ją zabrać. Jednak nic takiego się nie stało.
-Więc? – zapytała Blake, mając nadzieję, że Alex w końcu powie jej, tak istotną informację.
-O co chodzi? – zapytała niczego nie świadoma brunetka.
-Powiesz mi gdzie mnie zabiera? – zapytała, nie mogąc się doczekać tej wiadomości.
-Nie. – zaśmiała się brunetka, na co twarz Mads przyozdobił grymas. – Mogę ci jedynie zdradzić, abyś ubrała się na luzie, nie idziecie do restauracji. – powiedziała do swojej przyjaciółki, której kamień spadł z serca na te słowa. Zdecydowanie nie miała ochoty na wykwintną kolację w jakiejś drogiej restauracji. Po prostu jej to nie kręci.
-Yh. Kiedyś ci się za to odpłacę. – powiedziała zrezygnowana. – Muszę kończyć, bo nie zdążę. – bez pożegnania rozłączyła się, pozostawiając telefon nadal podłączony do ładowarki.


Madison weszła do garderoby i skierowała się do przyszykowanych ubrań. Założyła komplet czarnej bielizny i zabrała się za nakładanie spodni. Dzisiejszego wieczoru zapowiadała się piękna pogoda, więc postanowiła założyć jasne, jeansowe rurki, które przylegały do jej ciała jak druga skóra. Nie wiedziała jednak, jaką bluzkę powinna założyć. W końcu zdecydowała się założyć czarną, prześwitującą koszulkę bez rękawów. Zapięła guziki, zostawiając rozpięty ostatni, ukazując tym lekko swój dekolt. 

Wróciła do pokoju i zerknęła na zegarek, który tym razem wskazywał już 17:40. Tym razem, skierowała się do łazienki, aby nałożyć lekką warstwę makijażu. Po 15 minutach weszła do pokoju już gotowa do wyjścia. Zgarnęła do kieszeni spodni swój telefon i trochę pieniędzy, aby mieć coś na wszelki wypadek. 

Schodząc po chodach, w całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Madison chciała je otworzyć sama, jednak, jej brat ją w tym uprzedził. Blondynka wypuściła głośne westchnienie i zrezygnowana założyła na stopy swoje białe convers’y, w czasie, gdy jej Chris witał się z blondynem. Chciała powiadomić rodziców o tym, że wychodzi i nie wie, kiedy wróci, jednak nigdzie ich nie widziała, a nie miała czasu już ich szukać. 

Skierowała się w stronę, skąd dochodziły do niej dźwięki rozmowy. Nie słyszała początku ich wymiany zdań, jednak załapała się na końcówkę. 

-Pamiętaj! Jeśli ją skrzywdzisz, odetnę ci to, co najważniejsze. – zagroził poważnym głosem Chris. Madison zobaczyła ponad ramieniem bruneta, jak Luke przełyka głośno ślinę i kiwa pospiesznie głową. Chyba jednak chłopak, nieco przestraszył się groźby brata blondynki, która w końcu zdecydowała się wyjść ze swojego ukrycia zza ścianą. 

Postukała swojego brata palem w ramie, aby zeszedł jej z drogi. Brunet odwrócił się w jej stronę i posłał szeroki uśmiech. Madison przecisnęła się pomiędzy ciałem swojego brata i drzwiami, które trzymał jedną ręką. 

Uśmiechnęła się do Luke’a który stał przed nią. Od razu na pierwszy rzut oka, widać było, że chłopak jest spięty i nieco zdenerwowany. Blondyn odwzajemnił jej uśmiech i przywitał się. Od chwili, gdy ta drobna kobietka pojawiła się przed nim, całkowicie zapomniał o obecności jej starszego brata. 

-Idziemy? – zapytała, łagodnym głosem, w którym dało się wyczuć nutkę radości. Madison cieszyła się z ich wspólnego wyjścia. Jednak gdzieś tam z tyłu zaczęły dopadać ją obawy, że to nie jest właściwe, że nie powinna go zwodzić.
-Jasne. – uśmiechnął się do niej, ukazując dwa przesłodkie dołeczki w policzkach. Od chwili, gdy Mads zgodziła się z nim wyjść, w jego oczach tańczyły radosne iskierki. Oboje chcieli się już odwrócić i odejść, gdy Chris postanowił ich powstrzymać chrząknięciem. Luke wraz z Madison zwrócili swoją uwagę na bruneta nadal stojącego w drzwiach i przyglądającego im się.
-Ty, blondyn łapska przy sobie. – wskazał palcem na Hemmingsa, który uśmiechnął się do niego lekko. Zwrócił się również do swojej siostry. – Baw się dobrze Mała. – puścił jej oczko i w końcu wycofał w głąb domu, zamykając za sobą drzwi.



Dwójka nastolatków zbliżała się właśnie wolnym krokiem do wesołego miasteczka, które było ich dzisiejszym celem. Przez całą drogę próbowali rozmawiać na równe tematy, jednak nie trwało to długo, ponieważ za każdym razem temat im się urywał i zapanowywała nieco niezręczna cisza. Od czasu do czasu ich dłonie lub ramiona ocierały się o siebie, powodując dreszcze przepływające wzdłuż kręgosłupa. 

W końcu przekroczyli bramę ogrodzenia. Luke był niedoświadczony w randkach, przyznajmy to. Nie za bardzo wiedział, co powinien zrobić. Sam, nawet nie zdawał sobie sprawy, że potrafi być w aż takim stopniu nieśmiały. To było wręcz do niego niepodobne. 

-Gdzie chcesz iść pierwsze? – zapytał przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą. Blondynka rozejrzała się dookoła wyszukując atrakcji, na którą chciałaby pójść. Jej wzrok zatrzymał się na wielkiej kolejce górskiej, której trasa zawierała aż trzy pętle. Na jej twarzy wymalował się szeroki uśmiech.
Odwróciła się do Luke i wskazała palcem na kolejkę. Na twarzy Hemmingsa, przez chwilę dało zauważyć się strach, który już po chwili zastąpiła niepewność.
-Jesteś tego pewna? To nie wydaje się zbyt bezpieczne. – próbował odwieść Madison od tego pomysłu. Ta jednak, nawet nie słuchała jego narzekań. Złapała go za rękę, ignorując przyjemne ciepło, którym emanował i pociągnęła w stronę kasy, gdzie można było kupić bilety. 

Czekając, aż będzie ich kolej, Madison, co jakiś czas zerkała na swojego towarzysza, który nie spuszczał wzroku z wagoników, które mknęły w tym momencie po wyznaczonym torze. Na jego twarzy malowało się przerażenie, które wywołało dziwne uczucie w sercu Mads. Trudno to wytłumaczyć, wiesz? Ogarnęło ją to dziwne ciepło, którego w żaden sposób nie można było się pozbyć. To po prostu było. 

Chłopak w końcu spojrzał na dziewczynę, która mu się przez cały ten czas przyglądała. Widziała w jego oczach obawę, którą starał się ukryć za pewnym siebie uśmieszkiem, majaczącym na jego ustach.
-Jak chcesz mogę pójść sama. – powiedziała zaczepnie, prowokując chłopaka.
-Dlaczego? – zapytał, nie rozumiejąc do końca, o co chodzi jego towarzyszce.
-Widzę, że się boisz. – uśmiechnęła się szeroko. To był ten rodzaj uśmiechu, który kierowany był tylko w stronę stojącego obok niej blondyna.
-Och, daj spokój. – szybko zbył ją, nie chcąc przyznać się przed nią, że panicznie boi się kolejek. 

W końcu nastała ich kolej. Luke jak prawdziwy gentelman, zakupił dwa bilety. Skierowali się oboje w stronę atrakcji, która była największą w całym parku rozrywki. Madison złapała blondyna za rękę i pociągnęła za sobą, wsiadając do jednego z wagoników. Po chwili podszedł do nich mężczyzna, zabrał ich bilety i zapiął zabezpieczenia, aby nic im się nie stało podczas przejażdżki.

Wszystkie miejsca zapełniły się. Wagoniki powoli ruszyły, rozpędzając się. Luke właśnie od tego momentu, coraz mocniej ściskał drobną dłoń Madison. Blondynka spojrzała na niego, a wszystko, co dostrzegła to mocno zaciśnięte oczy i strach wymalowany na twarzy. Zaśmiała się lekko również zamykając oczy. 

Po kilku minutach, kolejka zatrzymała się, a przejażdżka skończyła. Madsion z wielkim uśmiechem na ustach wysiadła z wagoniku i pociągnęła za sobą chłopaka, który stał na lekko trzęsących nogach.
-Naprawdę było tak strasznie? – zapytała rozbawiona reakcją Luke’a.
-Tak. – powiedział nieco głośniej. Blondynka zaśmiała się i podeszła do niego. Ich klatki piersiowe stykały się ze sobą. Mads podniosła swoją dłoń i położyła delikatnie na policzku chłopaka, który od razu wtulił się w jej rękę i zamkną oczy. Miał być to taki zwykły, niewinny moment, który zamienił się w jedną z najważniejszych chwil. Oboje poczuli się, jakby ludzie dookoła nich zniknęli. Jakby istniała tylko ich dwójka. 

Luke otworzył swoje niebieskie oczy i spojrzał na twarz Madison, która z zafascynowaniem przyglądała mu się. Nie miał pojęcia, co robić, więc po prostu stał tak i czekał na to, co zrobi dziewczyna. Mads stanęła na palcach i złożyła pocałunek w jednym z kącików jego ust.

Chłopak uśmiechnął się i przyciągnął drobne ciało blondynki do siebie, otaczając ramionami. Madison wtuliła się w jego klatkę, przysłuchując się szybkiemu biciu serca Luke’a.



~*~



Cały czas, spędzili chodząc po wesołym miasteczku i korzystając z dostępnych tam atrakcji. Luke coraz częściej zaczynał narzekać na dolegający ból nóg. W końcu Madison postanowiła się nad nim zlitować i usiedli na jednej z ławek w parku, który znaleźli niedaleko. Wokół nich panował już mrok, a na niebie świeciły gwiazdy. Ale nie przeszkadzało im to. 

Mads oparła się o klatkę piersiową chłopaka, a on zarzucił swoje ramię, otaczając ją nim i przyciągając tym samym mocniej do siebie. Siedząc tak, po prostu napawali się swoją obecnością. Rozmawiali na wszystkie tematy. Pomysły im się nie kończyły. Ale w końcu zrobiło się późno i pora było wracać do domu. 

Luke zarzucił na ramiona blondynki swoją bluzę, chcąc przekazać jej nieco więcej ciepła. Całą drogę do domu trzymali się za ręce. Wyglądali razem naprawdę przeuroczo. Blondyn opowiadał właśnie jakąś historię ze swojego życia, która spowodowała nagły wybuch śmiechu Madison. 

Hemmings słysząc ten piękny, melodyjny dźwięk, uśmiechnął się szeroko. Nadal nie mógł zdać sobie sprawy, że odważył się i zaprosił ją na tą randkę. 

A jednak. Był tutaj. Odprowadzał do domu, po wspólnie spędzonym wieczorze.

W końcu znaleźli się pod domem Mads. Dziewczyna stanęła przed chłopakiem i uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Dziękuję, za mile spędzony wieczór, panie Hemmings. – powiedziała zaczepnie. Chłopak zaśmiał się na to jak się do niego zwróciła. Skoro Madison rozpoczęła taką grę, postanowił ją kontynuować. Przybliżył się do niej, tak, że ich klatki piersiowe dotykały się.
-Miło, że zgodziła się pani ze mną wyjść, pani Blake. – posłał jej czarujący uśmiech. Położył jedną dłoń na jej policzku, a drugą przyciągnął w talii. Przybliżył się do jej ust i złożył czuły pocałunek, w którym chciał jej przekazać wszystkie emocje, jakie w nim buzują, gdy jej osoba jest przy nim. Mads stanęła na palcach, aby być jeszcze bliżej blondyna i przyciągnęła go do siebie, zakładając swoje ręce na jego kark. Oddała pocałunek, który w tamtym momencie sprawił, że ich serca biły znacznie szybciej niż zazwyczaj. 

Luke oderwał się od niej, aby zaczerpnąć nieco powietrza.
-Więc podobała Ci się pierwsza randka? – zapytał. Był na tyle blisko, że przy każdym wypowiadanym przez niego słowie, ich usta ocierały się o siebie.
-Więc to była randka? – zapytała zaczepnie Madison, uśmiechając się szeroko. Znów połączyła ich usta razem, a gdy tylko się od niego oderwała, dodała. – Bardzo mi się podobało. 

Złożyła ostatniego już całusa, na zaróżowionych wargach blondyna i odsunęła się od niego z uśmiechem na ustach.
-Musze już iść. – powiedziała, cofając się w stronę swojego domu. Luke uśmiechnął się i patrzył jak Mads odchodzi, zostawiając go samego na chodniku.
Blondynka, otwierając drzwi, odwróciła się jeszcze na chwilę, aby znów zobaczyć wpatrującego się w nią Luke’a. Uśmiechnęła się do niego i pomachała na pożegnanie, po czym zniknęła za drzwiami swojego domu.

Mimo tego, że dziewczyna już dawno zniknęła mu z widoku, nadal stał i wpatrywał się w miejsce gdzie ostatnio ją widział. Nie mógł uwierzyć, że była z nim z randce. To było dla niego takie nieprawdopodobne. Myśląc, że to jakiś sen, uszczypnął się w ramię, chcąc się obudzić. Ale nic takiego się nie stało. Nadal stał w tym samym miejscu. Z uśmiechem na twarzy, odwrócił się i powędrował w stronę swojego domu.


Udało mu się.

________________________________________

cześć!
mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział :D w końcu pierwsza randka, no nie? 
no ale dobra, krótkie ogłoszenia.  
dobrze wiecie, że rozpoczyna się rok szkolny. będę teraz w pierwszej liceum na profilu biologiczno-medycznym, co znaczy, że serio muszę przyłożyć się do nauki. przeprowadzam się również na stancję i przez jakiś czas nie będę miała dostępu do internetu. dlatego chcę was powiadomić, że nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. postaram się go dodać najszybciej jak będę mogła, ale rozumiecie, nauka na pierwszym miejscu. 

jeśli macie jakieś pytania, na dole znajdziecie link do ask'a na którego serdecznie zapraszam :)

bardzo, bardzo mocno proszę was o komentarze
niech każdy kto przeczyta, zostawi po sobie pamiątkę
to dla mnie wiele znaczy

do zobaczenia! 

________________________________________

Liebster Award!
dziękuję bardzo mocno za kolejną nominację! 
to już chyba czwarta o ile się nie mylę.
bardzo, bardzo mocno dziękuję!

wydaje mi się, że już każdy wie o co w tym chodzi.   



1. Jaki jest Twój ulubiony zespół? 
1D, 5SOS, 30STM, All Time Low i mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać :D
2. Kiedy masz urodziny?
3 października 
3. Co zainspirowało Cię do pisania?
piosenka
4. Uprawiasz jakiś sport? 
raz na jakiś czas się zdarza :D
5. Jeśli tak, to jaki? 
wszystko po troszku
6. Co myślisz o chłopakach z 5SoS? :)
są świetni! kocham tych debili :D
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? 
nie potrafię wybrać, serio. 
8. Ulubiona potrawa?
spaghetti 
9. Opisz siebie w dwóch słowach?
zwariowana idiotka xd
10. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
czarny 
11. Twoje ulubione Fan Fiction too?
nie mam pojęcia, czytam ich za wiele. 


mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, że znów nikogo nie nominuję, po prostu jestem słaba w zadawaniu pytań :D



9 komentarzy:

  1. jejuu no nareszcie Luke odważył się zaprosić Mad's na randkę :)
    jestem z niego dumna :)
    rozdział świetny jak zawsze ♥
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jejku! Hemmo to slodziaaaak :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza randka tak doczekałam się wreszcie *.* to było tak słodkie urocze i wg awww <3/W.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie pierwsza ranka! Z niecierpliwością czekam na nn.Zapraszam do siebie na opowiadanie o Luku
    http://lovethatwouldneverexist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww *-* Chcę kolejny ! Kiedy będzie ? ;) Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, słońce! Nominuję cię do Liebster Award! ♥

    Więcej informacji: http://luke--hemmings--fanfiction.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział :) Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super czekam na nn ilysm
    :*

    OdpowiedzUsuń

jak przeczytałaś, zostaw po sobie pamiątkę :)