sobota, 30 sierpnia 2014

10. "Pierwsza randka."

*przeczytaj notkę na dole*





-Słucham? – Madison powiedziała do telefonu, oczekując odpowiedzi od osoby, która do niej dzwoniła. Była nieco zdziwiona widząc nieznany numer wyświetlany na ekranie. Zazwyczaj nie odbierała rozmów od numerów, których nie miała zapisanych. Jednak tym razem jakiś cichy głosik, z tyłu głowy podpowiadał jej, aby odebrała. 

-Um. Hej Madison. – odezwał się męski głos, który nieco zaskoczył blondynkę. Wydawał jej się dziwnie znajomy, ale nie mogła sobie przypomnieć, do kogo mógłby on należeć.
-Kto mówi? – zapytała, lekko zdezorientowana. Po drugiej stronie linii zapanowała głucha cisza. Dziewczyna już miała się rozłączać, gdy ta tajemnicza osoba wreszcie zdecydowała się odezwać.
-Luke. Luke Hemmings. – rozbrzmiał niepewny głos chłopaka.
Mads uśmiechnęła się szeroko, wiedząc, z kim w końcu rozmawia.
-Hej, Luke. – przywitała się w końcu i położyła na łóżku.
-Masz na dzisiaj jakieś planu, albo coś w tym stylu? – zapytał niepewnie, bojąc się reakcji ze strony Madison. 

Dziewczyna natomiast uśmiechnęła się jeszcze szerzej, jeśli oczywiście było to możliwe. Przez chwilę wpatrywała się w sufit i rozmyślała, czy ma dzisiejszego dnia coś do roboty. Jednak wszystko, co przyszło jej na myśl to siedzenie w domu na tyłku, z laptopem na kolanach i oglądanie jakichś durnych filmów.
-Nie mam żadnych planów. – zaśmiała się lekko, chcąc, aby chłopak w końcu się rozluźnił.
-Chciałabyś… - zaciął się, nie wiedząc, co zaproponować. – Chciałabyś gdzieś wyjść?
-Jasne. Czemu nie? – powiedziała nieco niepewnie. Nie do końca wiedziała, co Luke ma na myśli, proponując jej wspólne wyjście.
-Przyjdę po ciebie o 18. – zaproponował.
-Okej. Do zobaczenia. – blondynka rozłączyła się i rzuciła telefon na miejsce obok siebie.

Mads wpatrywała się w biały sufit nad nią. Jej głowę wypełniały różne myśli, które pędziły z zawrotną prędkością. Co to wszystko miało znaczyć? Czy on… Czy on właśnie zaprosił ją na randkę?



~*~



Była już 17, gdy Madison stała przed lustrem okręcona wielkim, białym, puchowym ręcznikiem. Właśnie wyszła spod prysznica, który nieco otrzeźwił blondynkę z myśli, które towarzyszyły jej od chwili, gdy tylko zakończyła rozmowę z Luke’iem. 

Rozczesała mokre włosy i skierowała się do garderoby, aby ubrać się w przyszykowane ubrania. Jednak, gdy miała przekroczyć już próg pomieszczenia, w pokoju nastolatki rozbrzmiał dzwonek, zwiastujący przychodzące połączenie. Mads weszła do pokoju i zaczęła rozglądać się za dzwoniącym urządzeniem. W końcu zobaczyła go na szafce nocnej, podłączonego do ładowarki. Jak mogłam być tak głupia i zapomnieć gdzie go zostawiłam? Pomyślała blondynka, odbierają w ostatniej chwili połączenie od swojej przyjaciółki.

-Czego? – zapytała na wstępnie, zerkając na zegarek stojący obok. Czas jakby płyną coraz szybciej, przez co Madison zaczynała lekko panikować, że jednak się nie wyrobi ze wszystkim.
-Gotowa już na randkę? – zapytała Alex radosnym głosem.
-Nie. – blondynka zmarszczyła brwi, zdezorientowana, ponieważ nie mówiła swojej przyjaciółce, że na takową randkę się wybiera. – Skąd o tym w ogóle wiesz? – zapytała zdziwiona. Wilde, roześmiała się i zaczęła wszystko jej tłumaczyć.
-Więc, wiem o tym stąd, że Luke pytał się mnie, gdzie ma cię zabrać. – sprostowała szybko. Mads nieco rozluźniła się i czekała, aż jej przyjaciółka w końcu powie jej, gdzie chłopak zaplanował ją zabrać. Jednak nic takiego się nie stało.
-Więc? – zapytała Blake, mając nadzieję, że Alex w końcu powie jej, tak istotną informację.
-O co chodzi? – zapytała niczego nie świadoma brunetka.
-Powiesz mi gdzie mnie zabiera? – zapytała, nie mogąc się doczekać tej wiadomości.
-Nie. – zaśmiała się brunetka, na co twarz Mads przyozdobił grymas. – Mogę ci jedynie zdradzić, abyś ubrała się na luzie, nie idziecie do restauracji. – powiedziała do swojej przyjaciółki, której kamień spadł z serca na te słowa. Zdecydowanie nie miała ochoty na wykwintną kolację w jakiejś drogiej restauracji. Po prostu jej to nie kręci.
-Yh. Kiedyś ci się za to odpłacę. – powiedziała zrezygnowana. – Muszę kończyć, bo nie zdążę. – bez pożegnania rozłączyła się, pozostawiając telefon nadal podłączony do ładowarki.


Madison weszła do garderoby i skierowała się do przyszykowanych ubrań. Założyła komplet czarnej bielizny i zabrała się za nakładanie spodni. Dzisiejszego wieczoru zapowiadała się piękna pogoda, więc postanowiła założyć jasne, jeansowe rurki, które przylegały do jej ciała jak druga skóra. Nie wiedziała jednak, jaką bluzkę powinna założyć. W końcu zdecydowała się założyć czarną, prześwitującą koszulkę bez rękawów. Zapięła guziki, zostawiając rozpięty ostatni, ukazując tym lekko swój dekolt. 

Wróciła do pokoju i zerknęła na zegarek, który tym razem wskazywał już 17:40. Tym razem, skierowała się do łazienki, aby nałożyć lekką warstwę makijażu. Po 15 minutach weszła do pokoju już gotowa do wyjścia. Zgarnęła do kieszeni spodni swój telefon i trochę pieniędzy, aby mieć coś na wszelki wypadek. 

Schodząc po chodach, w całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Madison chciała je otworzyć sama, jednak, jej brat ją w tym uprzedził. Blondynka wypuściła głośne westchnienie i zrezygnowana założyła na stopy swoje białe convers’y, w czasie, gdy jej Chris witał się z blondynem. Chciała powiadomić rodziców o tym, że wychodzi i nie wie, kiedy wróci, jednak nigdzie ich nie widziała, a nie miała czasu już ich szukać. 

Skierowała się w stronę, skąd dochodziły do niej dźwięki rozmowy. Nie słyszała początku ich wymiany zdań, jednak załapała się na końcówkę. 

-Pamiętaj! Jeśli ją skrzywdzisz, odetnę ci to, co najważniejsze. – zagroził poważnym głosem Chris. Madison zobaczyła ponad ramieniem bruneta, jak Luke przełyka głośno ślinę i kiwa pospiesznie głową. Chyba jednak chłopak, nieco przestraszył się groźby brata blondynki, która w końcu zdecydowała się wyjść ze swojego ukrycia zza ścianą. 

Postukała swojego brata palem w ramie, aby zeszedł jej z drogi. Brunet odwrócił się w jej stronę i posłał szeroki uśmiech. Madison przecisnęła się pomiędzy ciałem swojego brata i drzwiami, które trzymał jedną ręką. 

Uśmiechnęła się do Luke’a który stał przed nią. Od razu na pierwszy rzut oka, widać było, że chłopak jest spięty i nieco zdenerwowany. Blondyn odwzajemnił jej uśmiech i przywitał się. Od chwili, gdy ta drobna kobietka pojawiła się przed nim, całkowicie zapomniał o obecności jej starszego brata. 

-Idziemy? – zapytała, łagodnym głosem, w którym dało się wyczuć nutkę radości. Madison cieszyła się z ich wspólnego wyjścia. Jednak gdzieś tam z tyłu zaczęły dopadać ją obawy, że to nie jest właściwe, że nie powinna go zwodzić.
-Jasne. – uśmiechnął się do niej, ukazując dwa przesłodkie dołeczki w policzkach. Od chwili, gdy Mads zgodziła się z nim wyjść, w jego oczach tańczyły radosne iskierki. Oboje chcieli się już odwrócić i odejść, gdy Chris postanowił ich powstrzymać chrząknięciem. Luke wraz z Madison zwrócili swoją uwagę na bruneta nadal stojącego w drzwiach i przyglądającego im się.
-Ty, blondyn łapska przy sobie. – wskazał palcem na Hemmingsa, który uśmiechnął się do niego lekko. Zwrócił się również do swojej siostry. – Baw się dobrze Mała. – puścił jej oczko i w końcu wycofał w głąb domu, zamykając za sobą drzwi.



Dwójka nastolatków zbliżała się właśnie wolnym krokiem do wesołego miasteczka, które było ich dzisiejszym celem. Przez całą drogę próbowali rozmawiać na równe tematy, jednak nie trwało to długo, ponieważ za każdym razem temat im się urywał i zapanowywała nieco niezręczna cisza. Od czasu do czasu ich dłonie lub ramiona ocierały się o siebie, powodując dreszcze przepływające wzdłuż kręgosłupa. 

W końcu przekroczyli bramę ogrodzenia. Luke był niedoświadczony w randkach, przyznajmy to. Nie za bardzo wiedział, co powinien zrobić. Sam, nawet nie zdawał sobie sprawy, że potrafi być w aż takim stopniu nieśmiały. To było wręcz do niego niepodobne. 

-Gdzie chcesz iść pierwsze? – zapytał przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą. Blondynka rozejrzała się dookoła wyszukując atrakcji, na którą chciałaby pójść. Jej wzrok zatrzymał się na wielkiej kolejce górskiej, której trasa zawierała aż trzy pętle. Na jej twarzy wymalował się szeroki uśmiech.
Odwróciła się do Luke i wskazała palcem na kolejkę. Na twarzy Hemmingsa, przez chwilę dało zauważyć się strach, który już po chwili zastąpiła niepewność.
-Jesteś tego pewna? To nie wydaje się zbyt bezpieczne. – próbował odwieść Madison od tego pomysłu. Ta jednak, nawet nie słuchała jego narzekań. Złapała go za rękę, ignorując przyjemne ciepło, którym emanował i pociągnęła w stronę kasy, gdzie można było kupić bilety. 

Czekając, aż będzie ich kolej, Madison, co jakiś czas zerkała na swojego towarzysza, który nie spuszczał wzroku z wagoników, które mknęły w tym momencie po wyznaczonym torze. Na jego twarzy malowało się przerażenie, które wywołało dziwne uczucie w sercu Mads. Trudno to wytłumaczyć, wiesz? Ogarnęło ją to dziwne ciepło, którego w żaden sposób nie można było się pozbyć. To po prostu było. 

Chłopak w końcu spojrzał na dziewczynę, która mu się przez cały ten czas przyglądała. Widziała w jego oczach obawę, którą starał się ukryć za pewnym siebie uśmieszkiem, majaczącym na jego ustach.
-Jak chcesz mogę pójść sama. – powiedziała zaczepnie, prowokując chłopaka.
-Dlaczego? – zapytał, nie rozumiejąc do końca, o co chodzi jego towarzyszce.
-Widzę, że się boisz. – uśmiechnęła się szeroko. To był ten rodzaj uśmiechu, który kierowany był tylko w stronę stojącego obok niej blondyna.
-Och, daj spokój. – szybko zbył ją, nie chcąc przyznać się przed nią, że panicznie boi się kolejek. 

W końcu nastała ich kolej. Luke jak prawdziwy gentelman, zakupił dwa bilety. Skierowali się oboje w stronę atrakcji, która była największą w całym parku rozrywki. Madison złapała blondyna za rękę i pociągnęła za sobą, wsiadając do jednego z wagoników. Po chwili podszedł do nich mężczyzna, zabrał ich bilety i zapiął zabezpieczenia, aby nic im się nie stało podczas przejażdżki.

Wszystkie miejsca zapełniły się. Wagoniki powoli ruszyły, rozpędzając się. Luke właśnie od tego momentu, coraz mocniej ściskał drobną dłoń Madison. Blondynka spojrzała na niego, a wszystko, co dostrzegła to mocno zaciśnięte oczy i strach wymalowany na twarzy. Zaśmiała się lekko również zamykając oczy. 

Po kilku minutach, kolejka zatrzymała się, a przejażdżka skończyła. Madsion z wielkim uśmiechem na ustach wysiadła z wagoniku i pociągnęła za sobą chłopaka, który stał na lekko trzęsących nogach.
-Naprawdę było tak strasznie? – zapytała rozbawiona reakcją Luke’a.
-Tak. – powiedział nieco głośniej. Blondynka zaśmiała się i podeszła do niego. Ich klatki piersiowe stykały się ze sobą. Mads podniosła swoją dłoń i położyła delikatnie na policzku chłopaka, który od razu wtulił się w jej rękę i zamkną oczy. Miał być to taki zwykły, niewinny moment, który zamienił się w jedną z najważniejszych chwil. Oboje poczuli się, jakby ludzie dookoła nich zniknęli. Jakby istniała tylko ich dwójka. 

Luke otworzył swoje niebieskie oczy i spojrzał na twarz Madison, która z zafascynowaniem przyglądała mu się. Nie miał pojęcia, co robić, więc po prostu stał tak i czekał na to, co zrobi dziewczyna. Mads stanęła na palcach i złożyła pocałunek w jednym z kącików jego ust.

Chłopak uśmiechnął się i przyciągnął drobne ciało blondynki do siebie, otaczając ramionami. Madison wtuliła się w jego klatkę, przysłuchując się szybkiemu biciu serca Luke’a.



~*~



Cały czas, spędzili chodząc po wesołym miasteczku i korzystając z dostępnych tam atrakcji. Luke coraz częściej zaczynał narzekać na dolegający ból nóg. W końcu Madison postanowiła się nad nim zlitować i usiedli na jednej z ławek w parku, który znaleźli niedaleko. Wokół nich panował już mrok, a na niebie świeciły gwiazdy. Ale nie przeszkadzało im to. 

Mads oparła się o klatkę piersiową chłopaka, a on zarzucił swoje ramię, otaczając ją nim i przyciągając tym samym mocniej do siebie. Siedząc tak, po prostu napawali się swoją obecnością. Rozmawiali na wszystkie tematy. Pomysły im się nie kończyły. Ale w końcu zrobiło się późno i pora było wracać do domu. 

Luke zarzucił na ramiona blondynki swoją bluzę, chcąc przekazać jej nieco więcej ciepła. Całą drogę do domu trzymali się za ręce. Wyglądali razem naprawdę przeuroczo. Blondyn opowiadał właśnie jakąś historię ze swojego życia, która spowodowała nagły wybuch śmiechu Madison. 

Hemmings słysząc ten piękny, melodyjny dźwięk, uśmiechnął się szeroko. Nadal nie mógł zdać sobie sprawy, że odważył się i zaprosił ją na tą randkę. 

A jednak. Był tutaj. Odprowadzał do domu, po wspólnie spędzonym wieczorze.

W końcu znaleźli się pod domem Mads. Dziewczyna stanęła przed chłopakiem i uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Dziękuję, za mile spędzony wieczór, panie Hemmings. – powiedziała zaczepnie. Chłopak zaśmiał się na to jak się do niego zwróciła. Skoro Madison rozpoczęła taką grę, postanowił ją kontynuować. Przybliżył się do niej, tak, że ich klatki piersiowe dotykały się.
-Miło, że zgodziła się pani ze mną wyjść, pani Blake. – posłał jej czarujący uśmiech. Położył jedną dłoń na jej policzku, a drugą przyciągnął w talii. Przybliżył się do jej ust i złożył czuły pocałunek, w którym chciał jej przekazać wszystkie emocje, jakie w nim buzują, gdy jej osoba jest przy nim. Mads stanęła na palcach, aby być jeszcze bliżej blondyna i przyciągnęła go do siebie, zakładając swoje ręce na jego kark. Oddała pocałunek, który w tamtym momencie sprawił, że ich serca biły znacznie szybciej niż zazwyczaj. 

Luke oderwał się od niej, aby zaczerpnąć nieco powietrza.
-Więc podobała Ci się pierwsza randka? – zapytał. Był na tyle blisko, że przy każdym wypowiadanym przez niego słowie, ich usta ocierały się o siebie.
-Więc to była randka? – zapytała zaczepnie Madison, uśmiechając się szeroko. Znów połączyła ich usta razem, a gdy tylko się od niego oderwała, dodała. – Bardzo mi się podobało. 

Złożyła ostatniego już całusa, na zaróżowionych wargach blondyna i odsunęła się od niego z uśmiechem na ustach.
-Musze już iść. – powiedziała, cofając się w stronę swojego domu. Luke uśmiechnął się i patrzył jak Mads odchodzi, zostawiając go samego na chodniku.
Blondynka, otwierając drzwi, odwróciła się jeszcze na chwilę, aby znów zobaczyć wpatrującego się w nią Luke’a. Uśmiechnęła się do niego i pomachała na pożegnanie, po czym zniknęła za drzwiami swojego domu.

Mimo tego, że dziewczyna już dawno zniknęła mu z widoku, nadal stał i wpatrywał się w miejsce gdzie ostatnio ją widział. Nie mógł uwierzyć, że była z nim z randce. To było dla niego takie nieprawdopodobne. Myśląc, że to jakiś sen, uszczypnął się w ramię, chcąc się obudzić. Ale nic takiego się nie stało. Nadal stał w tym samym miejscu. Z uśmiechem na twarzy, odwrócił się i powędrował w stronę swojego domu.


Udało mu się.

________________________________________

cześć!
mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział :D w końcu pierwsza randka, no nie? 
no ale dobra, krótkie ogłoszenia.  
dobrze wiecie, że rozpoczyna się rok szkolny. będę teraz w pierwszej liceum na profilu biologiczno-medycznym, co znaczy, że serio muszę przyłożyć się do nauki. przeprowadzam się również na stancję i przez jakiś czas nie będę miała dostępu do internetu. dlatego chcę was powiadomić, że nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. postaram się go dodać najszybciej jak będę mogła, ale rozumiecie, nauka na pierwszym miejscu. 

jeśli macie jakieś pytania, na dole znajdziecie link do ask'a na którego serdecznie zapraszam :)

bardzo, bardzo mocno proszę was o komentarze
niech każdy kto przeczyta, zostawi po sobie pamiątkę
to dla mnie wiele znaczy

do zobaczenia! 

________________________________________

Liebster Award!
dziękuję bardzo mocno za kolejną nominację! 
to już chyba czwarta o ile się nie mylę.
bardzo, bardzo mocno dziękuję!

wydaje mi się, że już każdy wie o co w tym chodzi.   



1. Jaki jest Twój ulubiony zespół? 
1D, 5SOS, 30STM, All Time Low i mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać :D
2. Kiedy masz urodziny?
3 października 
3. Co zainspirowało Cię do pisania?
piosenka
4. Uprawiasz jakiś sport? 
raz na jakiś czas się zdarza :D
5. Jeśli tak, to jaki? 
wszystko po troszku
6. Co myślisz o chłopakach z 5SoS? :)
są świetni! kocham tych debili :D
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? 
nie potrafię wybrać, serio. 
8. Ulubiona potrawa?
spaghetti 
9. Opisz siebie w dwóch słowach?
zwariowana idiotka xd
10. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
czarny 
11. Twoje ulubione Fan Fiction too?
nie mam pojęcia, czytam ich za wiele. 


mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, że znów nikogo nie nominuję, po prostu jestem słaba w zadawaniu pytań :D



sobota, 23 sierpnia 2014

9. "Inni też to wiedzą." + Liebster Award








Następnego ranka, do pokoju śpiącego jeszcze Luke’a wpadł zziajany Calum. Gdy zobaczył, że blondyn nadal pogrążony jest we śnie, szybko podbiegł do niego i wskoczył na łóżko, budząc go.
-Czego chcesz idioto? – zapytał zachrypniętym głosem Hemmings.
-Wstawaj Hemmo. Nadszedł czas pogadać. – powiedział niby żartobliwie brunet. Jednak Luke wiedział już, że coś się święci. To było wręcz nieprawdopodobne, że dzień po imprezie, jego przyjaciel wpada do niego i chce pogadać. Jednak nawet te obawy były dla niego nieważne. Jednego, czego w tamtej chwili pragnął, to sen, z którego został w tak brutalny sposób wyrwany.
-Spadaj. – zbył go i przykrył głowę poduszką, aby dać przyjacielowi znak, że nie ma ochoty na rozmowę z samego rana.
Jednak nie długo dane mu było odpoczywać w spokoju. Już po chwili, poduszka została wyrwana z jego dłoni a na twarzy wylądowała spora ilość zimnej wody. Blondyn szybko podniósł się do pozycji siedzącej i popatrzył na rozbawionego bruneta.
-Co to do kurwy miało być?! – wrzasnął wkurzony jego zachowaniem.
-Mówiłem, że musimy pogadać. – po rozbawieniu Calum’a nie było już śladu.
Luke zrezygnowany spojrzał na stojącego naprzeciwko chłopaka i westchnął głośno. Wytarł swoją twarz w materiał kołdry, czekając aż jego cudowny przyjaciel zacznie coś mówić. Jednak on milczał.
-O co chodzi? – zapytał zrezygnowany Hemmings.
-Widziałem was. – te dwa słowa, podziałały na blondyna jak kubeł zimnej wody, którym zresztą przed chwilą został oblany. Otrząsnął się ze swojego stanu po śnie i spoważniał natychmiastowo. Musiał udawać, że nie wie, o co chodzi. Dla dobra jego i Madison.
-Co? Kogo? – udał głupiego.
-Oh, nie udawaj. – westchnął brunet i przysiadł na krańcu łóżka. – Ciebie i Mads. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że się spotykacie?
-Co? – Luke nie miał pojęcia, co mógł w takiej chwili powiedzieć. Jego przyjaciel ich widział. Nie był w stanie wymyślić jakiegoś kłamstwa, w które mógłby uwierzyć. Mimo pozorów, brunet był niezwykle inteligentny.
-Serio? Myślisz, że mnie nabierzesz, że to nie była Madison? Daruj sobie.
-Skąd to wiesz? – zapytał zrezygnowany blondyn.
Na twarzy bruneta pojawił się szeroki uśmiech, na widok którego Luke ukrył swoją twarz w dłoniach.
-Wczoraj rozglądałeś się po pokoju i kogoś szukałeś, nawet nie zauważyłeś, że cały czas ci się przyglądam. Później, gdy zobaczyłeś, że Mads wychodzi ze Scott’em myślałem, że para ci wyjdzie uszami. – zaśmiał się na swoje określenie i kontynuował. – Potem bez słowa poszedłeś gdzieś a ja nie wiele myśląc, ruszyłem w twoje ślady. Takim o to sposobem znalazłem Ciebie, kiedy przykuwasz Madison do ściany. – poruszał zabawnie brwiami w stronę swojego przyjaciela, który siedział przed nim cały czerwony. Czego tak zareagował? Nie miał zielonego pojęcia. Może po prostu był wkurzony tym, że nie dotrzymał tej ostrożności jak do tego czasu? Do tej pory nikt ich razem nie wiedział.

Najgorsze dopiero go czekało.

W głowie Calum’a pojawiła się niezliczona ilość pytań, które chciał zadać swojemu przyjacielowi. Problem jednak tkwił w tym, że Hemmings z pewnością na większość z nich nie znał odpowiedzi.

Wywiad rozpoczął się.
-Jak do tego wszystkiego doszło? Gdzie to się zaczęło? – zapytał ciekawy Hood. Luke wiedział, że nie będzie w stanie nic ukryć przed brunetem. Już się nawet nie starał, aby go okłamywać. Po prostu postanowił powiedzieć prawdę.
-Na imprezie, co się wszyscy poznaliśmy. – popatrzył nieco zmieszany na przyglądającego się mu przyjaciela. – Przespaliśmy się.
To jedno zdanie sprawiło, że Calum zakrztusił się własną śliną. Jego oczy zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki. Kaszlał, nie mogąc złapać pełnego oddechu. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego.
Luke w końcu zlitował się i poklepał bruneta po plecach.
-Co?! – wykrztusił Cal, gdy tylko odzyskał głos.
-Słyszałeś. – odpowiedział blondyn i rzucił się na sąsiednią poduszkę, która nie ucierpiała, podczas ataku zimną wodą.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytał urażony.
-Może nie chciałem? – odpowiedział pytaniem na pytanie Hemmo, wpatrując się w biały sufit.

Pomiędzy chłopakami zapanowała chwila ciszy. Calum starał się w jakiś sposób to wszystko ogarnąć i poukładać w swojej głowie. Przyznajmy… Nie za bardzo mu to w tej chwili wychodziło. To była po prostu zbyt wielka ilość informacji jak na jeden raz.
-Co było dalej? – zapytał, podejrzewając, że to nie koniec jakże ciekawej opowieści przyjaciela.
-Jak wracałem któregoś wieczoru od was, poszedłem jeszcze na plaże. Była tam, płakała, więc ją pocieszyłem i odprowadziłem do domu. Zaprosiła mnie do siebie na noc, bo nie chciała być wtedy sama, więc się zgodziłem.
-Stary! Co z jej rodzicami? – wtrącił się Cal, jednak Luke zignorował jego pytanie i mówił dalej.
-Siedzieliśmy u niej w pokoju i gadaliśmy. Potem zasnęliśmy. Rano obudził nas jej brat i Alex. – przerwał na chwilę, aby zerknąć na przyjaciela, który oniemiały, z lekko rozwartymi ustami wpatrywał się w niego. – Przeraziłem się, bo spaliśmy przytuleni, no i tak nas zastali. Potem wszystko się jakoś wyjaśniło, zeszliśmy na śniadanie. Później przyjechał Tom razem z Emily. A resztę, wydaje mi się, że już znasz.

Calum usłyszawszy całą historię nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. To było… nieprawdopodobne? Tak sądzę. Nie mógł uwierzyć, że Hemmings tyle czasu spędzał z panną Blake. Jednak w jego głowie pojawiła się pewna niespodziewana myśl. Dlaczego Luke to wszystko ciągnął? Czy on… Czy on ją lubi? Lubi w taki sposób?
Na twarzy bruneta pojawił się szeroki uśmiech skierowany w stronę przyjaciela. Hemmo widząc to, nieco się przeraził. Miał wrażenie, jakby jego zęby miały mu zaraz wypaść od tego szczerzenia się.
-Lubisz ją? – zadał pytanie, którego obawiał się od samego początku. Co miał mu odpowiedzieć? Przecież to oczywiste, że ją lubił, prawda?
-Taa. – przytaknął niechętnie. Nie za bardzo miał w planach zwierzanie się przyjacielowi z uczuć, którymi darzy Mads. Bo tak przecież jest.
-Więc, czego nie zaprosisz jej na randkę debilu?! – oburzył się Hood wstając gwałtowanie z łóżka.
-Nie wiem. – powiedział pod nosem Hemmings.
-Nie wiesz? – prychnął Cal. – A może się boisz? – zaśmiał się.
Luke pokręcił głową zrezygnowany. Co miał mu powiedzieć? Nie będzie więcej zmyślał.
-To też. Co jeżeli ona mnie nie lubi? Co jeśli się tylko zbłaźnię przed nią? Nie chcę tego. – powiedział nieco wkurzony. To wcale nie było takie łatwe, zaprosić dziewczyną, która się mu podoba na randkę, szczególnie, jeśli nie ma w tym doświadczenia.
-Ale ty jesteś głupi. Jeżeli się nie przekonasz to się nie dowiesz. Dzwoń do niej. – rozkazał mu brunet. 

Hemmings złapał swój telefon w dłonie, ale w chwili, w której miał już odblokować ekran, coś mu przeszkodziło. Przecież on nie miał jej numeru. Jak miał się z nią skontaktować? W ogóle jak to się stało, że on nadal go nie ma? Przecież znają się już jakiś czas, a to są podstawowe elementy znajomości. 

Blondyn odrzucił telefon na łóżko i popatrzył na Calum’a który mu się przyglądał z uniesioną brwią.
-Co tym razem? – zapytał znużony zachowaniem swojego przyjaciela.
-Nie mam jej numeru. – schował twarz w swoje dłonie.
Tym razem Cal nie wytrzymał. Wybuchnął głośnym śmiechem. Sam nie wiedział, czym to było spowodowane. Czy zaistniałą sytuacją, czy zachowaniem Hemmingsa. To po prostu było dla niego śmieszne. Ale tą kwestię można pominąć, ze względu na dziecinne zachowanie Hooda, które raz na jakiś czas jeszcze się objawia.
Chłopak śmiał się. Trzymał się za bolący brzuch i stał zgięty w pół. Nie mógł się ogarnąć, a skwaszona mina Luke’a mu w tym nie pomagała.
Jednak w jego głowie pojawił się pewien pomysł, który wydał mu się niezwykle genialny. Rozbawienie momentalnie go opuściło. Popatrzył na leżącego na łóżku przyjaciela.
-Musze iść. – rzucił szybko wybiegając z pokoju.
Luke zszokowany podniósł się z łóżka, krzycząc do bruneta, który zniknął z jego pola widzenia. Wiedział jedno. To niespodziewane zerwanie się Calum’a nie wróży niczego dobrego. Był pewien, że do tej pustej łepetyny wpadł jakiś, jego zdaniem oczywiście, genialny pomysł, który musi wcielić natychmiastowo w życie. Bez jakichkolwiek konsultacji z osobami, których to dotyczyło.




~*~




Calum, gdy tylko wybiegł z mieszkania Hemmingsa, wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer swojej przyjaciółki. Po kilku sygnałach, usłyszał znudzony głos Alex.
-Co chcesz? –zapytała na powitanie, nie siląc się na żadne „cześć”.
-Za 10 minut w Mac’u, tym niedaleko ciebie. – rozłączył się nie czekając, na to aż brunetka zacznie protestować. Schował komórkę z powrotem do kieszeni i ruszył szybkim krokiem do miejsca, gdzie umówił się z Wilde.

Po jakimś czasie, wpadł zmęczony do budynku, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu przyjaciółki. Gdy tylko zauważył ją siedząca przy jednym ze stolików, podbiegł i zajął miejsce naprzeciwko niej.
-Hej. – uśmiechnął się do niej szeroko.
-Cześć. – odpowiedziała i napiła się łyka coli. –Czego mnie tu ściągnąłeś? – zapytała znużonym tonem. Nie miała pojęcia, dlaczego Hood zadzwonił do niej z propozycją, a raczej rozkazem szybkiego spotkania. Wiedziała jednak, że bez powodu by tego nie robił.
-Wiesz, że Mads przespała się z Luke’iem? – walną prosto z mostu.
-Taa, wiem. Obudziłam ich wtedy z Chris’em. – znów pociągnęła łyka ze słomki.
-Nie o to chodzi. Pieprzyli się. – jego wypowiedź spowodowała, że cały napój, który znajdował się jeszcze przed chwilą w ustach Alex, teraz znalazł się na stoliku a także koszulce i twarzy bruneta. Chłopak zrobił skwaszoną minę i wytarł buzię ręką.
-Skąd to wiesz? – zapytała podejrzliwie. Wiedziała o tym, przecież sama odebrała następnego dnia Mads od niego. Nie miała pojęcia, że ktoś jeszcze był o tym poinformowany.
-Luke mi powiedział dzisiaj rano. Wiedziałaś o tym? – zapytał, gdy nie usłyszał w głosie brunetki żadnego niedowierzania.
-Taa. Odebrałam ją wtedy od niego. – wytłumaczyła.
Chłopak podniósł dłonie do góry w geście frustracji. Dlaczego mu nie powiedzieli? Czy tylko on o tym nie był poinformowany? Czy może nikt więcej o tym nie wie?
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał z wyrzutem.
-Nie wiedziałam, że jest to aż tak istotne? Zresztą nieważne. Tylko to chciałeś mi powiedzieć?
-Nope. – chłopak pokręcił głową.
-Więc, o co chodzi? – Alex już nieco się niecierpliwiła. Zazwyczaj znana była z braku właśnie tej cechy.
-On ją lubi. Lubi, w ten sposób. – powiedział tajemniczo, ale Wilde wiedziała już, o co chodzi. Sama zauważyła, że blondyn nie jest obojętny jej przyjaciółce. Teraz tylko musiała w jakiś sposób doprowadzić do tego, aby zaczęli się umawiać. Brunetka uśmiechnęła się szeroko.
-Mads też go lubi. – powiedziała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Powiedziała ci to? – zapytał z niedowierzaniem Calum.
-Znam ją na tyle dobrze, że nie musiała mi tego mówić.
-Luke chce się z nią umówić, ale się boi. Poza tym nie ma jej numeru. – wytłumaczył szybko i oparł się o oparcie fotela, na którym siedział.
-Trzeba ich jakoś spiknąć razem.

Dwójka nastolatków siedziała razem i omawiała plan, który chcieli wcielić w życie. Oboje wiedzieli, że ich przyjaciele się sobie podobają. Teraz musieli zrobić wszystko, aby ich w jakiś sposób połączyć. Ale jak to zrobić? Czy będzie to tak łatwe jak się wydaje?




~*~




Blondyn leżał na swoim dużym łóżku z laptopem na kolanach. Przeglądał różne strony, szukając jakiegokolwiek ciekawego filmu, który mógłby obejrzeć. Od chwili, gdy jego przyjaciel wybiegł, pozostawiając go bez słowa wytłumaczenia, nie mógł wyrzucić tego całego zdarzenia ze swojej głowy.
Cały czas analizował, o co mogło mu chodzić. W jego głowie pojawiały się również myśli typu czy dobrze zrobił opowiadając mu to wszystko. Do tej pory nikt o tym nie wiedział poza nimi oraz jak podejrzewał Alex. Brunetka musiała mieć jakieś domysły po tym jak zastała go wraz z Mads w łóżku. Śpiących. Razem. Przytulonych do siebie.
Z zamyślenia wyrwał go sygnał przychodzącej wiadomości.
Wyciągnął rękę, sięgając po swój telefon leżący po drugiej stronie łóżka. Odblokował ekran i zobaczył, że nadawcą sms-a jest Alex. Był nieco zdziwiony, ponieważ zazwyczaj jak dziewczyna czegoś od niego chciała, po prostu dzwoniła.

Wiadomość zawierała ciąg cyfr i krótki dopisek.

Wykorzystaj go dobrze i nie spieprz tego.

Po tym krótkim zdaniu, już wiedział, do kogo należy ten numer. Na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech. Zapisał nowy kontakt i z wahaniem nacisnął na zieloną słuchawkę. Nie wiedział czy robi dobrze. Nie wiedział jak to wszystko się potoczy. Działał pod wpływem impulsu. Nie miał żadnego planu. Po prostu…. Po prostu musiał to zrobić.
Przyłożył telefon do ucha i wsłuchiwał się głuchą ciszę, co jakiś czas przerywaną przez dźwięk oczekującego połączenia.
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał.
Chciał się już poddać, ale w chwili, gdy miał zamiar zakończyć połączenie, usłyszał cichy, melodyjny głos, który tak bardzo pragnął usłyszeć.




_________________________________________________

 Hej!
Nawet nie wiecie jak mi się mordka cieszyła, jak zobaczyłam tyle komentarzy! Widzicie, jednak można! Dlatego postanowiłam, że zrobię wam prezent i dodam rozdział szybciej. W sumie ta część nie wnosi czegoś ważnego, jest po prostu taka przejściowa. Ale od czasu do czasu i takie są potrzebne, prawda?

Osobo, która napisała do mnie na asku!
Nawet nie wiesz jaki wielki uśmiech miałam na twarzy, czytając twoje słowa! Jeszcze raz bardzo mocno ci dziękuję! ♥

To jak, tym razem też się postaracie o komentarze?
Liczę na was :)

Do następnego! Trzymajcie się! ♥

 pamiętaj!
zostaw po sobie komentarz!
dla ciebie jedna krótka chwila.
a dla mnie powód do uśmiechu :)
 _________________________________________________

Dziękuję bardzo mocno za kolejną nominację do Liebster Award! Nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne :) Tym razem otrzymałam ją od http://miloscjestjaktatuaz.blogspot.com/ :)

No to jedziemy!


Nominacja do Liebester Blog Award otrzymywana jest od innego blogera, w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przeznaczana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań, otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

 1. Jak długo blogujesz.
od stycznia, tak mi się wydaje.
2. Z czego czerpiesz inspiracje.
piosenki
3. Co cię motywuje do dalszego pisania?
komentarze, wiele komentarzy. wiem wtedy, że mam dla kogo to robić
4. Jak zaczęła się twoja przygoda z FF?
nie wiem, jakoś nie zwróciłam na to uwagi
5. Który z bohaterów twojego FF jest twoim ulubieńcem?
Madison zdecydowanie :D
6. Jakie FF jest twoim ulubionym?
nie potrafię wybrać jednego, czytam ich zbyt wiele :)
7. Jak spędzasz wolny czas?
wychodzę gdzieś ze znajomymi, piszę, oglądam. zależy od nastroju
8. Czy ktoś z twoich znajomych czyta twojego bloga?
nope
9. Co robisz gdy nie masz pomysłów?
kładę się na łóżku i wpatrując w sufit, wszystko od początku analizuję
10. Jaki film jest twoim ulubionym?
October baby, zdecydowanie
11. Jaki jest twój ulubiony kolor?
czarny, hehe jestem taka mroczna :D

ponownie nikogo nie nominuję, sorcia xd