Madison słysząc słowa blondyna
wybuchła głośnym śmiechem. Jednak on nie widział, żadnego powodu do tego. Dziewczyna
nie mogła się powstrzymać, ale gdy zobaczyła poważną minę Luke’a, od razu się
uspokoiła.
-Ty tak na serio? – zapytała,
starając się ukryć powracający chichot. – Wiele razy mówiono mi, że to moja
siostra, ale nigdy nikt nie powiedział, że to moja córka.
Hemmings słysząc to wszystko
przybił sobie mentalnego facepalma. Jak mógł być aż tak głupi i pomyśleć, że
Madison może mieć dziecko? Przecież ona ma dopiero 18 lat i zazwyczaj dziecko
zostaje ze swoją matką.
Więc kim był ten chłopak?
Przecież ma tak samo na imię jak jej były. Czy to on? A może to jego dziecko?
Może przyjaźni się teraz z Mads, dlatego ją odwiedził?
-Więc kim jest ten chłopak? –
zadał kolejne pytanie
-A co? Zazdrosny jesteś? – Blake
poruszała zabawnie brwiami w stronę blondyna, ale jemu w ogóle nie było do
śmiechu. Luke nic nie odpowiedział, więc zrezygnowana odpowiedziała mu w końcu
na pytanie.
-To brat mojej mamy.
Uczucie ulgi wypełniło całe ciało
Luke’a, jednak uśmiech nadal nie mógł wpłynąć na jego piękną twarz. Madison nie
mogła patrzeć na tą skwaszoną minę. Podeszła do niego i uśmiechnęła najszerzej
jak tylko potrafiła.
-Oj no dawaj! Rozchmurz się! Mamy
za oknem piękną, słoneczną pogodę! – mówiła radośnie.
Nie wiem dokładnie co
poskutkowało, ale po chwili usta Hemmingsa wykrzywiły się w lekki uśmieszek,
którego tak bardzo potrzebowała.
-Na mnie już czas. – powiedział,
gdy zapanowała pomiędzy nimi chwila ciszy.
-Nie zostaniesz na śniadanie? –
zapytała lekko zraniona, ponieważ starała się, aby te jej słynne naleśniki,
wyszły jeszcze lepiej niż zazwyczaj.
-Innym razem. – mrugnął do niej
figlarnie. W głębi duszy miał nadzieję, że jeszcze nie raz będzie miał okazję
skosztować tego dania.
-Okej. Odprowadzę cię do drzwi.
Oboje wyszli z pokoju blondynki i
skierowali się schodami na dół. Z kuchni słychać było dźwięki rozmowy i śmiech
dziecka. Minęli wejście do tego pomieszczenia i podeszli do drzwi wyjściowych. Luke
nacisnął na klamkę i uchylił drewno. Wyszedł na ganek i rzucił do Madison:
-Do zobaczenia. – nie otrzymał
odpowiedzi od blondynki, więc ruszył przed siebie, ale gdy zrobił kilka kroków
przed siebie, poczuł lekkie stuknięcie w ramię. Odwrócił się zdziwiony i
zobaczył mniejszą o kilkanaście centymetrów Madison.
Dziewczyna uśmiechnęła się do
niego i stanęła na palcach aby dosięgnąć gładkiego policzka chłopaka. Złożyła
tam lekkie muśnięcie ustami i wyszeptała mu do ucha:
-Dziękuję.
Po wszystkim odwróciła się szybko
i wróciła do domu, zamykając za sobą drzwi.
A Luke?
Luke nadal stał w tym samym
miejscu i wpatrywał się w miejsce gdzie zniknęła Madison. Nie miał pojęcia co
to wszystko znaczyło. Działo się to tak szybko, że na wszystkie działania Mads,
reagował z kilkusekundowym opóźnieniem.
W końcu otrząsnął się i odwróciła
na pięcie. Do domu wracała z wielkim uśmiechem na ustach.
~*~
Madison wraz z małą Emily
postanowiły wybrać się na spacer do pobliskiego parku. Spacerowały powoli alejką
skąpaną w jasnych promieniach słońca. Wiele ludzi mijało je, posyłając radosne
uśmiechy. Każdy w tym mieście był miły. Trudno było znaleźć taką osobę która
obrzuciłaby cię jakimś nienawistnym spojrzeniem, tak jak w Nowym Jorku.
Tu było całkiem inaczej.
-Mami! – właśnie tak wołała na
nią Em. Dziewczynka przykuła tym uwagę blondynki która trzymała ją za rączkę.
-Co się stało kochanie? –
przykucnęła przed nią i złapała za drugą rączkę.
Emily posłała jej swój promienny
uśmiech i wgramoliła na kolana, zarzucając swoje drobne rączki na kark Mads. Ta
tylko westchnęła głośno. Zrezygnowana wyprostowała się trzymając małe ciałko w
swoich ramionach.
Mała Em uwielbiała swoją ciocię.
Dlaczego? Ponieważ jak była jeszcze mniejsza, gdy jej mama musiała już wrócić
do pracy, nastolatka zajmowała się nią. Można powiedzieć, że była jej druga
matką.
Blake spacerowała powoli po
alejkach, cierpliwie znosząc to jak małe rączki ciągnęły za jej blond kosmyki.
-Madison! – ktoś zawołał jej
imię.
Blondynka odwróciła się w stronę
skąd pochodził ten dźwięk i zauważyła dwóch chłopaków którzy zmierzali w jej
stronę. Jednak gdy Calum i Michael znaleźli się bliżej, dostrzegli małą istotkę
którą trzymała dziewczyna. Stanęli w miejscu jak wryci, a ich oczy zrobiły się
wielkie ze zdziwienia.
Madison zaśmiała się pod nosem i
pokręciła głową. Była ciekawa czy oni też pomyśleli, że to jej dziecko. Blake
podeszła do nich i posłała promienny uśmiech.
-To… To twoje? – wyjąkał brunet.
-Co z wami wszystkimi jest nie
tak? – zapytała udając wkurzenie. – Każdy myśli, że to moje dziecko. No dajcie
spokój! Czy ja wyglądam wam na matkę? – zapytała z wyrzutem.
Chłopcy nie mięli pojęcia co
powiedzieć, więc siedzieli cicho, dopóki Madison nie zaśmiała się dźwięcznie.
Mała dziewczynka, trzymana w jej ramionach, przyglądała się z zainteresowaniem
całej tej sytuacji.
Po chwili do blondynki dołączyli
też chłopcy, śmiejąc się głośno.
-Cześć tak poza tym. – odezwał
się dzisiaj po raz pierwszy Mike.
-Hej. – odpowiedziała radośnie.
-To kto to jest? – zapytał Calum,
jak zwykle wszystkiego ciekawy. Spoglądał raz na Madison, raz na Emily, jakby
bawił się w detektywa.
-Moja kuzynka. – uśmiechnęła się
do małej dziewczynki, która coraz bardziej wtulała się w ciało swojej
tymczasowej opiekunki. –Emily, poznaj Calum’a i Michael’a. – powiedziała do Em.
Ale ona nie chciała ich poznawać. Schowała swoją małą twarzyczkę w rozpuszczone
włosy Madison.
-Awww. – powiedzieli wszyscy
razem.
-Jejku, jest taka słodka! –
komentował Calum.
-Podobna do ciebie. – Mike puścił
oczko Mads, na co ta uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Idziemy na ławkę? – zapytał Cal,
wskazując wspomniane miejsce. Wszyscy zgodnie przystali na tą propozycję. Już
po chwili siedzieli w cieniu i rozmawiali o wszystkim co przyszło im do głów.
Emily w końcu oswoiła się nieco z
obecnością tych oto dwóch panów i odwróciła się do nich, uważnie lustrując
twarze nowych osób.
-Mogę się z nią pobawić? –
przerwał rozmowę, jak zwykle do wszystkiego chętny brunet.
-Chcesz iść pobawić się z wujkiem
Cal’em? –zapytała dziewczynki, która z lekkim wahaniem pokiwała główką.
Madison przekazała dziewczynkę
przyjacielowi i uśmiechnęła się do niego. Brunet na początku nie wiedział co ma
zrobić, ale już po chwili przytulił małe ciałko do swojego torsu. Podniósł się
z drewnianego siedzenia i położył na zielonej trawie. Mała dziewczynka
siedziała na jego torsie i uśmiechała się do niego. Był to niezwykle uroczy
widok.
-Spróbuj jej coś zrobić, a nie
ręczę za siebie. – pogroziła mu, gdy zaczął ją pstrykać w malutki nosek,
wywołując dziecięcy śmiech.
-Jasne. – krzyknął wesoły.
Mads wraz z Michael’em pogrążyli
się w rozmowie na temat kolejnej imprezy, która miała być organizowana jeszcze
w tym tygodniu. To było pewne, że Madison na nią pójdzie. W końcu obiecała
sobie, że będzie teraz korzystać z życia, póki ma na to jeszcze czas.
Nawet nie spostrzegła kiedy
naprzeciwko ławki na której siedzieli, na trawie usiadło dwóch chłopaków którzy
przysłuchiwali się ich rozmowie.
-Więc idziesz na imprezę? – nowy
głos wtrącił się do konwersacji.
Madison odwróciła się i ujrzała
Ashton’a wraz z Luke’iem.
-Jasne, że idę. – uśmiechnęła się
do nich Mads. – Co wy tu robicie? – zapytała zdziwiona.
-Byli z nami, ale poszli do
sklepu po coś, a my zobaczyliśmy wtedy was. – odezwał się niespodziewanie
Calum.
Luke widząc go bawiącego się z
małym dzieckiem uśmiechnął się szeroko, przez co w jego policzkach pojawiły się
te dwa ukochane przez Blake dołeczki. Odwrócił się w jej stronę i przyłapał na
tym, że się mu przypatrywała. Puścił jej oczko, na co zarumieniła się. To
zachowanie było wręcz niepodobne do tej Madison która mieszkała w Ameryce.
Tamta dziewczyna nigdy się nie rumieniła. Ale była też inna różnica. Nigdy nie
lubiła żadnego chłopaka tak jak Luke’a.
Fakt, miała chłopaka, ale tylko
dlatego, że był popularny w szkole, no i cóż, przyznajmy, był niebiańsko
przystojny. Każda dziewczyna chciała go mieć, ale ten przywilej przypadł tylko
naszej pięknej Madison. To był jedyny powód dlaczego była z Tom’em.
Ashton wciąż siedział oniemiały i
wpatrywał się w bawiąca na trawie dwójkę. Można było powiedzieć, że Calum
wreszcie znalazł sobie osobę która zachowaniem przypomina jego. Zdziwiony Irwin
spojrzał na blondynkę, szeroko otwartymi oczami.
-To twoje? – zapytał z
niedowierzaniem.
Cała pozostała czwórka zaśmiała się,
ponieważ ktoś znowu wziął Emily za córkę Madison.
-Boże. Jeśli jeszcze raz ktoś się
o to zapyta, to nie wytrzymam.
-To jej kuzynka. – powiedział za
nią Hemmings. Jego koledzy popatrzyli na niego zdziwieni. Nie mieli pojęcia
skąd to wie. Przecież nie było go przy tym jak Mads uświadamiała o tym
chłopaków.
-Skąd ty to wiesz? – zapytał
podejrzliwym głosem Mike.
-Ym… Ja… - zaczął się jąkać.
Popatrzył na Madison, poszukując w jej osobie jakiegokolwiek wsparcia lub
pomocy.
-Luke był dzisiaj rano u mnie. Przywiózł
Alex, więc też go zaprosiłam do siebie. – powiedziała szybko, tłumacząc
zaistniałą sytuację.
Chłopcy porzucili ten temat i
wrócili do swoich zajęć. Luke wypuścił ze swoich ust westchnienie ulgi.
Calum nadal bawił się z
dziewczynką, Mike wraz z Ashton’em dyskutowali na temat jakiegoś wyjazdu, który
planowali, natomiast Madison i Luke siedzieli oboje pogrążeni w ciszy,
zatapiając się w swoich myślach. Od czasu do czasu posyłali sobie ukradkowe
spojrzenia.
Ich zachowanie było naprawdę
urocze. Oboje pragnęli swojej bliskości, dotyku. Chcieli aby ich znajomość
obrała inny kierunek niż tylko przyjaźń. To co było pomiędzy nimi obecne,
zdecydowanie im nie wystarczało.
Luke mimo tego, że zauważał te
wszystkie spojrzenia i czułe gesty, którymi wzajemnie się obdarowywali, bał się
zrobić ten pierwszy krok. To było dla niego coś nowego. Nigdy nie miał
dziewczyny. Nie miał pojęcia jak to jest, ale wiedział jedno. Wiedział, że chce
aby to właśnie Madison była jego pierwszą. Czy to głupie? Nie sądzę. Wydaje mi się
urocze, tak jak wszystko związane z nimi. Blondyn obiecał sobie, że właśnie
dzisiaj, w końcu odważy się i zapyta Mads czy gdzieś z nim wyjdzie.
Wesołe rozmowy przerwał im dźwięk
czyjegoś telefonu. Okazało się, że to komórka Calum’a. Brunet wyjął ją z
kieszeni i odebrał połączenie. Po krótkiej rozmowie, okazało się, że musi
wracać do domu. Michael postanowił, że wróci razem z nim.
Cal podał Emily Madison.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko do niej i uderzyła w nosek. Madison
wywnioskowała, że zabawa z Hoodem bardzo jej się spodobała. Dwóch chłopców, po
uprzednim pożegnaniu, odeszło w stronę wyjścia z parku. Teraz został tylko
Luke, Ashton i Madison. Oh… Nie zapominajmy również o małej Emily.
-Jest strasznie podobna. –
zagadną Ashton.
-Taa… Właśnie przez to, ludzie
biorą mnie za jej matkę. – uśmiechnęła się do niego, unosząc wysoko brwi.
Rozmowa toczyła się od różnych
tematów. Począwszy na gatunkach muzyki, a skończywszy na najnowszych filmach,
wchodzących teraz do kina.
Luke nie udzielał się za wiele w
ich konwersacji. Udzielał odpowiedzi tylko wtedy, gdy któreś z pozostałej
dwójki zadawało mu pytanie. Blondyn za bardzo pogrążony był w swoich
rozmyślaniach. Nie miał pojęcia co zrobić aby zaprosić Madison na randkę. Nie
wiedział nawet gdzie ją zabrać. Na standardową kolację do jakiejś wykwintnej
restauracji, a może na zwykłego burgera do jakiegoś fast food’a. A może Mads
będzie wolała iść do kina albo wesołego miasteczka?
Nie miał zielonego pojęcia.
-Na mnie już czas. – z rozmyślań
otrząsnął go głos Ashton’a.
Hemmings rozejrzał się dookoła i
zorientował się, że mała Emily zasnęła w ramionach Blake. Był to niezwykle
przepiękny widok.
Irwin podniósł się z trawy i
stanął na prostych nogach. Do głowy wpadł mu pewien pomysł, ale nie za bardzo
wiedział jak go zrealizować. Popatrzył niepewnie na Madison, a później na
Luke’a.
-Um… Mogę przez chwilkę z tobą
porozmawiać? – zapytał Mads. Dziewczyna podniosła się z ławki i podała dziecko,
nieco przestraszonemu Hemmingsowi.
-Nie bój się jej. Ma twardy sen,
więc się szybko nie obudzi. – powiedziała mu i podeszła do Ashton’a który stał
kilka kroków dalej.
-Tak? O czym chciałeś pogadać? –
pospieszyła chłopaka, kątem oka zerkając na blondyna, który przysłuchiwał się
ich rozmowie.
-Może chciałabyś gdzieś kiedyś wyjść
razem ze mną? – zapytał niespodziewanie.
Madison popatrzyła na niego
zdziwiona. Nie wiedziała co ma zrobić. Lubiła Ash’a ale tylko i wyłącznie jako
kolegę. Nawet gdyby próbowali na siłę stworzyć cokolwiek, to i tak by nie
wypaliło. Blake zrobiło się szkoda chłopaka. Posłała mu smutny uśmiech.
-Ja… Nie mogę. – starała się
jakoś delikatnie pokazać mu to, że nie jest zainteresowana.
-Okej. – Ashton w ogóle nie
przejął się tym, że dziewczyna mu odmówiła. –Masz kogoś. Mogłem się tego
spodziewać. – Madison miała zamiar wyprowadzić go z tego błędu, ale w
ostateczności zrezygnowała.
-Ta… Tak jakby. – uśmiechnęła się
do niego. Chłopak przytulił ją na pożegnanie i odszedł.
Mads wróciła do blondyna, który
przypatrywał się twarzyczce małej dziewczynki. Gdy zorientował się, że miejsce
koło niego zostało zajęte, podniósł swój wzrok i napotkał uśmiechniętą Blake.
Odwzajemnił uśmiech, ale gdy tylko przypomniał sobie o czym rozmawiała ta
dwójka, od razu spoważniał.
-Masz kogoś? – zapytał.
Madison nie potrafiła spojrzeć na
jego twarz, więc wpatrując się przed siebie w spacerujące pary, odpowiedziała:
-Nie.
-Więc dlaczego powiedziałaś
Ashton’owi, że masz? – wciąż się dopytywał.
-Może po prostu nie chciałam się
z nim umówić? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Lub czekam aż ktoś inny mi to zaproponuje. – powiedziała pod nosem,
ale tego już nie usłyszał. Hemmings oddał dziecko Madison.
-Możesz sprawdzić która godzina?
Luke wyciągnął telefon z kieszeni
i sprawdził. Była już 18, więc oboje postanowili wrócić do domu. Blondyn
zaproponował, że odprowadzi je.
Po kilkuminutowym spacerze byli
już pod domem Madison. Hemmings stanął naprzeciwko Mads z zamiarem zapytania
się, czy się z nim umówi. Miał cichą nadzieję, że tym razem się odważy i będzie
mógł zabrać ją na randkę.
-Um… Ja… - spojrzał w jej
przenikające oczy. Odwaga która płynęła jeszcze chwilę temu jego żyłami, opuściła go
szybciej niż się spodziewał. – Do zobaczenia. – pożegnał się i odwrócił się na
pięcie.
-Do zobaczenia, Luke. –
powiedziała Madison, ale chłopak tego już nie słyszał, ponieważ zniknął za
rogiem.
jestem taka zła, hahaha
przytrzymałam was trochę, nie? :D
rozdział chyba nie jest taki zły, mam nadzieję.
nie potrafię nigdy sama ocenić tego co napisałam.
nie wnikajmy.
bardzo mocno wam dziękuję za wszystkie komentarze!
nawet nie wiecie jakiego wielkiego kopa dostaję, czytając je.
a jeżeli chodzi o połączenie Mads i Luke'a,
to szczerze nie mam pojęcia.
nic nie potrafię wymyślić.
może #Luds?
jeżeli macie jakieś lepsze pomysły /na pewno lepsze, niż mój/
to śmiało podzielcie się nim ze mną :)
jak wrażenia? :D
świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńLuke taki nieśmiały a zarazem taki słodki :)
i ta akcja z Emily
czekam na następny rozdział ♥
Kocham twoje opowiadania ♡♡♡ kiedy kolejny , czekam, odpisz prosze♡♥
OdpowiedzUsuńdziękuję! :*
Usuńpostaram się aby był w niedzielę :)
Nie mogę się doczekać :3 ♡♡♥♥
Usuń♥♡♥♡
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Czekam na next i życze weny <3
OdpowiedzUsuńPołączenie Luka i Mads.... Make .? ;)
Cudownyy *_* Czekam na kolejny ♥ ! Życzę wenyy ! ^^
OdpowiedzUsuńHej moglabys mnie informowac o nowych rozdzialach na tt? tt:feverbieber
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest swietne! Zycze went♥
jasne :)
Usuń