poniedziałek, 11 sierpnia 2014

7. "Nie czekaj aż ktoś zrobi to za ciebie."








Madison słysząc słowa blondyna wybuchła głośnym śmiechem. Jednak on nie widział, żadnego powodu do tego. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać, ale gdy zobaczyła poważną minę Luke’a, od razu się uspokoiła.
-Ty tak na serio? – zapytała, starając się ukryć powracający chichot. – Wiele razy mówiono mi, że to moja siostra, ale nigdy nikt nie powiedział, że to moja córka.
Hemmings słysząc to wszystko przybił sobie mentalnego facepalma. Jak mógł być aż tak głupi i pomyśleć, że Madison może mieć dziecko? Przecież ona ma dopiero 18 lat i zazwyczaj dziecko zostaje ze swoją matką.
Więc kim był ten chłopak? Przecież ma tak samo na imię jak jej były. Czy to on? A może to jego dziecko? Może przyjaźni się teraz z Mads, dlatego ją odwiedził?
-Więc kim jest ten chłopak? – zadał kolejne pytanie
-A co? Zazdrosny jesteś? – Blake poruszała zabawnie brwiami w stronę blondyna, ale jemu w ogóle nie było do śmiechu. Luke nic nie odpowiedział, więc zrezygnowana odpowiedziała mu w końcu na pytanie.
-To brat mojej mamy.

Uczucie ulgi wypełniło całe ciało Luke’a, jednak uśmiech nadal nie mógł wpłynąć na jego piękną twarz. Madison nie mogła patrzeć na tą skwaszoną minę. Podeszła do niego i uśmiechnęła najszerzej jak tylko potrafiła.
-Oj no dawaj! Rozchmurz się! Mamy za oknem piękną, słoneczną pogodę! – mówiła radośnie.
Nie wiem dokładnie co poskutkowało, ale po chwili usta Hemmingsa wykrzywiły się w lekki uśmieszek, którego tak bardzo potrzebowała.
-Na mnie już czas. – powiedział, gdy zapanowała pomiędzy nimi chwila ciszy.
-Nie zostaniesz na śniadanie? – zapytała lekko zraniona, ponieważ starała się, aby te jej słynne naleśniki, wyszły jeszcze lepiej niż zazwyczaj.
-Innym razem. – mrugnął do niej figlarnie. W głębi duszy miał nadzieję, że jeszcze nie raz będzie miał okazję skosztować tego dania.
-Okej. Odprowadzę cię do drzwi.

Oboje wyszli z pokoju blondynki i skierowali się schodami na dół. Z kuchni słychać było dźwięki rozmowy i śmiech dziecka. Minęli wejście do tego pomieszczenia i podeszli do drzwi wyjściowych. Luke nacisnął na klamkę i uchylił drewno. Wyszedł na ganek i rzucił do Madison:
-Do zobaczenia. – nie otrzymał odpowiedzi od blondynki, więc ruszył przed siebie, ale gdy zrobił kilka kroków przed siebie, poczuł lekkie stuknięcie w ramię. Odwrócił się zdziwiony i zobaczył mniejszą o kilkanaście centymetrów Madison.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i stanęła na palcach aby dosięgnąć gładkiego policzka chłopaka. Złożyła tam lekkie muśnięcie ustami i wyszeptała mu do ucha:
-Dziękuję.
Po wszystkim odwróciła się szybko i wróciła do domu, zamykając za sobą drzwi.

A Luke?
Luke nadal stał w tym samym miejscu i wpatrywał się w miejsce gdzie zniknęła Madison. Nie miał pojęcia co to wszystko znaczyło. Działo się to tak szybko, że na wszystkie działania Mads, reagował z kilkusekundowym opóźnieniem.
W końcu otrząsnął się i odwróciła na pięcie. Do domu wracała z wielkim uśmiechem na ustach.



~*~



Madison wraz z małą Emily postanowiły wybrać się na spacer do pobliskiego parku. Spacerowały powoli alejką skąpaną w jasnych promieniach słońca. Wiele ludzi mijało je, posyłając radosne uśmiechy. Każdy w tym mieście był miły. Trudno było znaleźć taką osobę która obrzuciłaby cię jakimś nienawistnym spojrzeniem, tak jak w Nowym Jorku.
Tu było całkiem inaczej.
-Mami! – właśnie tak wołała na nią Em. Dziewczynka przykuła tym uwagę blondynki która trzymała ją za rączkę.
-Co się stało kochanie? – przykucnęła przed nią i złapała za drugą rączkę.
Emily posłała jej swój promienny uśmiech i wgramoliła na kolana, zarzucając swoje drobne rączki na kark Mads. Ta tylko westchnęła głośno. Zrezygnowana wyprostowała się trzymając małe ciałko w swoich ramionach.
Mała Em uwielbiała swoją ciocię. Dlaczego? Ponieważ jak była jeszcze mniejsza, gdy jej mama musiała już wrócić do pracy, nastolatka zajmowała się nią. Można powiedzieć, że była jej druga matką.

Blake spacerowała powoli po alejkach, cierpliwie znosząc to jak małe rączki ciągnęły za jej blond kosmyki.
-Madison! – ktoś zawołał jej imię.
Blondynka odwróciła się w stronę skąd pochodził ten dźwięk i zauważyła dwóch chłopaków którzy zmierzali w jej stronę. Jednak gdy Calum i Michael znaleźli się bliżej, dostrzegli małą istotkę którą trzymała dziewczyna. Stanęli w miejscu jak wryci, a ich oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia.

Madison zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową. Była ciekawa czy oni też pomyśleli, że to jej dziecko. Blake podeszła do nich i posłała promienny uśmiech.
-To… To twoje? – wyjąkał brunet.
-Co z wami wszystkimi jest nie tak? – zapytała udając wkurzenie. – Każdy myśli, że to moje dziecko. No dajcie spokój! Czy ja wyglądam wam na matkę? – zapytała z wyrzutem.
Chłopcy nie mięli pojęcia co powiedzieć, więc siedzieli cicho, dopóki Madison nie zaśmiała się dźwięcznie. Mała dziewczynka, trzymana w jej ramionach, przyglądała się z zainteresowaniem całej tej sytuacji.
Po chwili do blondynki dołączyli też chłopcy, śmiejąc się głośno.
-Cześć tak poza tym. – odezwał się dzisiaj po raz pierwszy Mike.
-Hej. – odpowiedziała radośnie.
-To kto to jest? – zapytał Calum, jak zwykle wszystkiego ciekawy. Spoglądał raz na Madison, raz na Emily, jakby bawił się w detektywa.
-Moja kuzynka. – uśmiechnęła się do małej dziewczynki, która coraz bardziej wtulała się w ciało swojej tymczasowej opiekunki. –Emily, poznaj Calum’a i Michael’a. – powiedziała do Em. Ale ona nie chciała ich poznawać. Schowała swoją małą twarzyczkę w rozpuszczone włosy Madison.
-Awww. – powiedzieli wszyscy razem.
-Jejku, jest taka słodka! – komentował Calum.
-Podobna do ciebie. – Mike puścił oczko Mads, na co ta uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Idziemy na ławkę? – zapytał Cal, wskazując wspomniane miejsce. Wszyscy zgodnie przystali na tą propozycję. Już po chwili siedzieli w cieniu i rozmawiali o wszystkim co przyszło im do głów.
Emily w końcu oswoiła się nieco z obecnością tych oto dwóch panów i odwróciła się do nich, uważnie lustrując twarze nowych osób.
-Mogę się z nią pobawić? – przerwał rozmowę, jak zwykle do wszystkiego chętny brunet.
-Chcesz iść pobawić się z wujkiem Cal’em? –zapytała dziewczynki, która z lekkim wahaniem pokiwała główką.

Madison przekazała dziewczynkę przyjacielowi i uśmiechnęła się do niego. Brunet na początku nie wiedział co ma zrobić, ale już po chwili przytulił małe ciałko do swojego torsu. Podniósł się z drewnianego siedzenia i położył na zielonej trawie. Mała dziewczynka siedziała na jego torsie i uśmiechała się do niego. Był to niezwykle uroczy widok.
-Spróbuj jej coś zrobić, a nie ręczę za siebie. – pogroziła mu, gdy zaczął ją pstrykać w malutki nosek, wywołując dziecięcy śmiech.
-Jasne. – krzyknął wesoły.

Mads wraz z Michael’em pogrążyli się w rozmowie na temat kolejnej imprezy, która miała być organizowana jeszcze w tym tygodniu. To było pewne, że Madison na nią pójdzie. W końcu obiecała sobie, że będzie teraz korzystać z życia, póki ma na to jeszcze czas.
Nawet nie spostrzegła kiedy naprzeciwko ławki na której siedzieli, na trawie usiadło dwóch chłopaków którzy przysłuchiwali się ich rozmowie.
-Więc idziesz na imprezę? – nowy głos wtrącił się do konwersacji.
Madison odwróciła się i ujrzała Ashton’a wraz z Luke’iem.
-Jasne, że idę. – uśmiechnęła się do nich Mads. – Co wy tu robicie? – zapytała zdziwiona.
-Byli z nami, ale poszli do sklepu po coś, a my zobaczyliśmy wtedy was. – odezwał się niespodziewanie Calum.

Luke widząc go bawiącego się z małym dzieckiem uśmiechnął się szeroko, przez co w jego policzkach pojawiły się te dwa ukochane przez Blake dołeczki. Odwrócił się w jej stronę i przyłapał na tym, że się mu przypatrywała. Puścił jej oczko, na co zarumieniła się. To zachowanie było wręcz niepodobne do tej Madison która mieszkała w Ameryce. Tamta dziewczyna nigdy się nie rumieniła. Ale była też inna różnica. Nigdy nie lubiła żadnego chłopaka tak jak Luke’a.
Fakt, miała chłopaka, ale tylko dlatego, że był popularny w szkole, no i cóż, przyznajmy, był niebiańsko przystojny. Każda dziewczyna chciała go mieć, ale ten przywilej przypadł tylko naszej pięknej Madison. To był jedyny powód dlaczego była z Tom’em.

Ashton wciąż siedział oniemiały i wpatrywał się w bawiąca na trawie dwójkę. Można było powiedzieć, że Calum wreszcie znalazł sobie osobę która zachowaniem przypomina jego. Zdziwiony Irwin spojrzał na blondynkę, szeroko otwartymi oczami.
-To twoje? – zapytał z niedowierzaniem.
Cała pozostała czwórka zaśmiała się, ponieważ ktoś znowu wziął Emily za córkę Madison.
-Boże. Jeśli jeszcze raz ktoś się o to zapyta, to nie wytrzymam.
-To jej kuzynka. – powiedział za nią Hemmings. Jego koledzy popatrzyli na niego zdziwieni. Nie mieli pojęcia skąd to wie. Przecież nie było go przy tym jak Mads uświadamiała o tym chłopaków.
-Skąd ty to wiesz? – zapytał podejrzliwym głosem Mike.
-Ym… Ja… - zaczął się jąkać. Popatrzył na Madison, poszukując w jej osobie jakiegokolwiek wsparcia lub pomocy.
-Luke był dzisiaj rano u mnie. Przywiózł Alex, więc też go zaprosiłam do siebie. – powiedziała szybko, tłumacząc zaistniałą sytuację.
Chłopcy porzucili ten temat i wrócili do swoich zajęć. Luke wypuścił ze swoich ust westchnienie ulgi.
Calum nadal bawił się z dziewczynką, Mike wraz z Ashton’em dyskutowali na temat jakiegoś wyjazdu, który planowali, natomiast Madison i Luke siedzieli oboje pogrążeni w ciszy, zatapiając się w swoich myślach. Od czasu do czasu posyłali sobie ukradkowe spojrzenia.
Ich zachowanie było naprawdę urocze. Oboje pragnęli swojej bliskości, dotyku. Chcieli aby ich znajomość obrała inny kierunek niż tylko przyjaźń. To co było pomiędzy nimi obecne, zdecydowanie im nie wystarczało.

Luke mimo tego, że zauważał te wszystkie spojrzenia i czułe gesty, którymi wzajemnie się obdarowywali, bał się zrobić ten pierwszy krok. To było dla niego coś nowego. Nigdy nie miał dziewczyny. Nie miał pojęcia jak to jest, ale wiedział jedno. Wiedział, że chce aby to właśnie Madison była jego pierwszą. Czy to głupie? Nie sądzę. Wydaje mi się urocze, tak jak wszystko związane z nimi. Blondyn obiecał sobie, że właśnie dzisiaj, w końcu odważy się i zapyta Mads czy gdzieś z nim wyjdzie.






Wesołe rozmowy przerwał im dźwięk czyjegoś telefonu. Okazało się, że to komórka Calum’a. Brunet wyjął ją z kieszeni i odebrał połączenie. Po krótkiej rozmowie, okazało się, że musi wracać do domu. Michael postanowił, że wróci razem z nim.
Cal podał Emily Madison. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko do niej i uderzyła w nosek. Madison wywnioskowała, że zabawa z Hoodem bardzo jej się spodobała. Dwóch chłopców, po uprzednim pożegnaniu, odeszło w stronę wyjścia z parku. Teraz został tylko Luke, Ashton i Madison. Oh… Nie zapominajmy również o małej Emily.
-Jest strasznie podobna. – zagadną Ashton.
-Taa… Właśnie przez to, ludzie biorą mnie za jej matkę. – uśmiechnęła się do niego, unosząc wysoko brwi.
Rozmowa toczyła się od różnych tematów. Począwszy na gatunkach muzyki, a skończywszy na najnowszych filmach, wchodzących teraz do kina.
Luke nie udzielał się za wiele w ich konwersacji. Udzielał odpowiedzi tylko wtedy, gdy któreś z pozostałej dwójki zadawało mu pytanie. Blondyn za bardzo pogrążony był w swoich rozmyślaniach. Nie miał pojęcia co zrobić aby zaprosić Madison na randkę. Nie wiedział nawet gdzie ją zabrać. Na standardową kolację do jakiejś wykwintnej restauracji, a może na zwykłego burgera do jakiegoś fast food’a. A może Mads będzie wolała iść do kina albo wesołego miasteczka?
Nie miał zielonego pojęcia.
-Na mnie już czas. – z rozmyślań otrząsnął go głos Ashton’a.
Hemmings rozejrzał się dookoła i zorientował się, że mała Emily zasnęła w ramionach Blake. Był to niezwykle przepiękny widok.

Irwin podniósł się z trawy i stanął na prostych nogach. Do głowy wpadł mu pewien pomysł, ale nie za bardzo wiedział jak go zrealizować. Popatrzył niepewnie na Madison, a później na Luke’a.
-Um… Mogę przez chwilkę z tobą porozmawiać? – zapytał Mads. Dziewczyna podniosła się z ławki i podała dziecko, nieco przestraszonemu Hemmingsowi.
-Nie bój się jej. Ma twardy sen, więc się szybko nie obudzi. – powiedziała mu i podeszła do Ashton’a który stał kilka kroków dalej.
-Tak? O czym chciałeś pogadać? – pospieszyła chłopaka, kątem oka zerkając na blondyna, który przysłuchiwał się ich rozmowie.
-Może chciałabyś gdzieś kiedyś wyjść razem ze mną? – zapytał niespodziewanie.
Madison popatrzyła na niego zdziwiona. Nie wiedziała co ma zrobić. Lubiła Ash’a ale tylko i wyłącznie jako kolegę. Nawet gdyby próbowali na siłę stworzyć cokolwiek, to i tak by nie wypaliło. Blake zrobiło się szkoda chłopaka. Posłała mu smutny uśmiech.
-Ja… Nie mogę. – starała się jakoś delikatnie pokazać mu to, że nie jest zainteresowana.
-Okej. – Ashton w ogóle nie przejął się tym, że dziewczyna mu odmówiła. –Masz kogoś. Mogłem się tego spodziewać. – Madison miała zamiar wyprowadzić go z tego błędu, ale w ostateczności zrezygnowała.
-Ta… Tak jakby. – uśmiechnęła się do niego. Chłopak przytulił ją na pożegnanie i odszedł.

Mads wróciła do blondyna, który przypatrywał się twarzyczce małej dziewczynki. Gdy zorientował się, że miejsce koło niego zostało zajęte, podniósł swój wzrok i napotkał uśmiechniętą Blake. Odwzajemnił uśmiech, ale gdy tylko przypomniał sobie o czym rozmawiała ta dwójka, od razu spoważniał.
-Masz kogoś? – zapytał.
Madison nie potrafiła spojrzeć na jego twarz, więc wpatrując się przed siebie w spacerujące pary, odpowiedziała:
-Nie.
-Więc dlaczego powiedziałaś Ashton’owi, że masz? – wciąż się dopytywał.
-Może po prostu nie chciałam się z nim umówić? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Lub czekam aż ktoś inny mi to zaproponuje. – powiedziała pod nosem, ale tego już nie usłyszał. Hemmings oddał dziecko Madison.
-Możesz sprawdzić która godzina?
Luke wyciągnął telefon z kieszeni i sprawdził. Była już 18, więc oboje postanowili wrócić do domu. Blondyn zaproponował, że odprowadzi je.
Po kilkuminutowym spacerze byli już pod domem Madison. Hemmings stanął naprzeciwko Mads z zamiarem zapytania się, czy się z nim umówi. Miał cichą nadzieję, że tym razem się odważy i będzie mógł zabrać ją na randkę.
-Um… Ja… - spojrzał w jej przenikające oczy. Odwaga która płynęła jeszcze chwilę temu jego żyłami, opuściła go szybciej niż się spodziewał. – Do zobaczenia. – pożegnał się i odwrócił się na pięcie.
-Do zobaczenia, Luke. – powiedziała Madison, ale chłopak tego już nie słyszał, ponieważ zniknął za rogiem. 




jestem taka zła, hahaha
przytrzymałam was trochę, nie? :D
rozdział chyba nie jest taki zły, mam nadzieję. 
nie potrafię nigdy sama ocenić tego co napisałam.
nie wnikajmy. 
bardzo mocno wam dziękuję za wszystkie komentarze! 
nawet nie wiecie jakiego wielkiego kopa dostaję, czytając je. 

a jeżeli chodzi o połączenie Mads i Luke'a, 
to szczerze nie mam pojęcia. 
nic nie potrafię wymyślić. 
może #Luds? 
jeżeli macie jakieś lepsze pomysły /na pewno lepsze, niż mój/
to śmiało podzielcie się nim ze mną :) 

 jak wrażenia? :D

9 komentarzy:

  1. świetny rozdział ♥
    Luke taki nieśmiały a zarazem taki słodki :)
    i ta akcja z Emily
    czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje opowiadania ♡♡♡ kiedy kolejny , czekam, odpisz prosze♡♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! :*
      postaram się aby był w niedzielę :)

      Usuń
    2. Nie mogę się doczekać :3 ♡♡♥♥

      Usuń
  3. Świetny <3 Czekam na next i życze weny <3
    Połączenie Luka i Mads.... Make .? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownyy *_* Czekam na kolejny ♥ ! Życzę wenyy ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej moglabys mnie informowac o nowych rozdzialach na tt? tt:feverbieber
    Opowiadanie jest swietne! Zycze went♥

    OdpowiedzUsuń

jak przeczytałaś, zostaw po sobie pamiątkę :)