Głośna muzyka otaczała wszystkich
zgromadzonych na plaży. Madison wraz z Alex, pierwsze co postanowiły zrobić,
gdy znalazły się pomiędzy ludźmi, to znaleźć alkohol. Po kilku minutach
szukania i przebijania się pomiędzy tańczącymi ludźmi, znalazły upragnione
miejsce, gdzie można było dostać napój z procentami. Alex sięgnęła po dwa kubki
i z pomocą jakiegoś chłopaka napełniła je piwem z beczki. Podała jeden
blondynce, która rozglądała się wokół siebie skanując otoczenie. Brunetka
szturchnęła Mads, która dopiero wtedy zwróciła na nią uwagę. Wzięła kubeczek w
swoje ręce i popatrzyła na ciecz znajdującą się w środku. Minął jakiś czas
odkąd ostatnim razem spożywała takiego rodzaju napoje, więc zdawała sobie
sprawę, że nie może go dużo wypić, aby przypadkiem nie zaliczyć tak zwanego
zgona.
Alex uśmiechnęła się do niej i
podniosła papierowe naczynie w górę, aby wznieść toast.
-Za nas! Za nasze wakacje! Za
wspólne życie! –krzyknęła brunetka. Dziewczyny stuknęły się kubeczkami i wypiły
ich zawartość do ostatniej kropelki. Na ich twarzach pojawił się grymas, gdy
paląca ciecz przepływała przez ich przełyki, aby znaleźć swoje miejsce w
żołądku.
Gdy to uczucie minęło, obie
nastolatki wybuchły śmiechem, sięgając po jeszcze jednego drinka.
-Jak za dawnych czasów. –
mruknęła pod nosem Madison.
Po trzech drinkach i czwartym w
dłoni, Alex postanowiła przedstawić swoją najlepszą przyjaciółkę znajomym
których tutaj poznała. Mijały wiele nieznajomych twarzy, zarówno dla Madison
jak i Wilde. Brunetka szybko dotarła do przyjaciół i przeciągnęła blondynkę
przed siebie. Stały teraz naprzeciw półkola stworzonego z czterech chłopaków,
którzy tak samo jak dziewczyny trzymali w swoich dłoniach czerwone kubki.
Chłopcy nie zauważyli ich przybycia, nadal rozmawiając po między sobą. Lekko zirytowana
brunetka szturchnęła jednego z nich który stał najbliżej. Chłopak o ciemnej
karnacji, zwrócił swoją uwagę na Alex, a następnie na Blake. Jego ciemno
brązowe oczy, świdrowały blondynkę, która czuła się niepewnie przez jego
zachowanie. Brunet szturchnął następnego kolegę, a ten następnego, aż w końcu
każdy z nich zakończył rozmowę i odwrócił się w stronę dziewczyn. Wszyscy
czterej chłopcy wpatrywali się w blondynkę która znajdowała się w samym centrum
ich zainteresowania.
-Madison poznaj moich przyjaciół
z Sydeny! – powiedziała radośnie do dziewczyny. Nie musiała krzyczeć, ponieważ
teraz znajdowali się na uboczu, gdzie muzyka nie była aż tak głośna. – Ten, z
blond kręconymi włosami i głupawym uśmieszkiem to Ashton. – wskazała na
blondyna, który stał na samym końcu. Mads podała mu dłoń, którą chłopak
zignorował, przyciągając do siebie nowo poznaną dziewczynę w przyjaznym
uścisku. – Ten, który obecnie ma zielone włosy to Michael. Czasami mu odwala i
maluje włosy na każdy kolor tęczy. – blondynka podała mu dłoń którą lekko
uścisną i posłał jej promienny uśmiech. Alex postanowiła kontynuować. –Ten
blondyn z kolczykiem w wardze to Luke. – najwyższy chłopak o imieniu Luke,
podał rękę Blake. Dziewczyna lekko ją uścisnęła i odwzajemniła nieśmiały
uśmiech, który posłał w jej stronę. – A ten tutaj na końcu to Calum. Zapamiętaj
sobie, to ten najgłupszy. - Brunet słysząc słowa przyjaciółki, przybrał
obrażoną minę i przytulił Mads tak samo
jak Ashton.
-Tak więc chłopcy! To jest
Madison! Przeprowadziła się tutaj z Ameryki. Dużo wam o niej opowiadałam. –
powiedziała radośnie. Widać było, że alkohol który wypiła krążył w jej żyłach.
Chłopak o imieniu Calum, ten
który stał najbliżej zwrócił się do Madison.
-Jesteś strasznie słodka. –
powiedział na samym wstępie. Blondynka zdziwiona jego otwartością uśmiechnęła
się do niego szeroko. Widać było już na pierwszy rzut oka, że nowo poznana
dziewczyna, spodobała mu się.
-Dzięki. – chciała coś jeszcze
dodać, ale przerwał jej dzwonek telefonu, który znajdował się w jej tylnej
kieszeni. Dziewczyna szybko sięgnęła po niego i sprawdziła kto się do niej
dobija. Gdy na ekranie pojawiło się migoczące imię jej brata popatrzyła na
Caluma i powiedziała skruszonym głosem:
-Przepraszam. Muszę to odebrać.
Nie czekając na odzew ze strony chłopaka,
szybko obróciła się na pięcie i odeszła w stronę gdzie nie było już prawie
żadnych ludzi i mogła w spokoju odebrać telefon. Po chwili już, znalazła się na
uboczu i przesunęła palcem po dotykowym ekranie
iphone’a, przykładając go do ucha.
-Cześć. – powiedziała do brata.
-Madison, wszystko w porządku?
-Tak tato. – zaśmiała się z
doboru swoich słów. Ale prawdę mówiąc, miała rację tak go nazywając, ponieważ
nie zachowuje się jak jej brat, który powinien się jeszcze bawić dopóki jest
młody, tylko jak ojciec.
-Czy ty piłaś?!
-Boże, Chris. Jestem na imprezie
i jestem pełnoletnia, jak myślisz, piłam? – powiedziała lekko wkurzona. Miała
ukończone 18 lat i mogła robić co chce. Właśnie takie zachowanie jej brata ją
irytowało. Traktował ją jakby była pięcioletnią dziewczynką, która non stop
potrzebuje opieki.
-Mads… Wiesz, że się o ciebie
boję.
-Wiem… Proszę cię, daj mi się
chociaż bawić w tym czasie który mi został. Oboje wiemy, ze nie mam go już
dużo. Nie kontroluj mnie tak.
-Madison, nawet tak nie mów.
Wszystko będzie dobrze. – sam sobie próbował wmówić te słowa, mimo prawdy którą
znał.
-Chris, nie okłamuj się. Oboje
dobrze wiemy jak jest. A teraz przepraszam cię, ale idę po następnego drinka.
Do zobaczenia jutro. – powiedziała szybko i rozłączyła, nie czekając na dalsze
kazania swojego brata.
Blondynka odwróciła się i
wyszukała wzrokiem swoją przyjaciółkę, która nadal stała w towarzystwie nowo
poznanych chłopaków. Widok jej roześmianej twarzy, sprawił że usta Madison
również wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Tęskniła za wspólnymi imprezami.
Tęskniła za śmiechem swojej najbliższej przyjaciółki. Tęskniła za jej
obecnością. Tęskniła z nią.
Wpatrywała się w piątkę znanych
jej tu ludzi, dopóki jej wzrok nie skrzyżował się ze spojrzeniem niebieskich
tęczówek Luke’a. Blake posłała mu zadziorny uśmieszek i ruszyła tam, gdzie
można było dostać drinki. Po krótkim spacerze w końcu dotarła do tego miejsca i
chwyciła kubeczek, który po chwili był już napełniony alkoholem.
Dzisiaj musiała się upić. Musiała
się zabawić. Chciała zapamiętać tę noc na długo. Do czasu, aż jej tu zabraknie.
Przybliżyła papierowe naczynie do
ust i nachyliła je, wlewając do kolejne mililitry alkoholu do swojego organizmu.
Nim się obejrzała, jej kubeczek był już pusty. Niewiele myśląc znów go
napełniła i ruszyła do znajomych.
Już z daleka zauważyła, że
blondyn się w nią wpatruje. Jego wzrok był tak silny, jakby chciał prześwietlić
ją na wylot. Dziewczyna widząc jego przenikające spojrzenie, zaczęła kokieteryjnie
kręcić biodrami. Luke widząc to, przełkną ślinę i natychmiastowo odwrócił
wzrok.
Co tu dużo mówić. Madison miała
wymarzoną sylwetkę, każdy taką chciał posiadać. Każdy chłopak jej pragnął.
Blondynka zdawała sobie z tego sprawę i cieszyła się z wysokiego
zainteresowania jej ciałem przez płeć przeciwną.
Może wam się wydawać, że Mads to
taka grzeczna dziewczynka, która całymi dniami siedzi przy książkach, chodzi do
Kościoła i zasypia o 22. Jednak jest to dalekie od prawdy. Mimo jej niewinnego
wyglądu, który jest jednym z powodów dlaczego jest tak pożądana, jest
całkowitym przeciwieństwem tego wyobrażenia.
Madison lubi imprezy, alkohol i
oczywiście chłopców. Nie kochała żadnego nich, co nie znaczy, że nie miała ich
wielu. Przez jej palce przewijało się wielu mężczyzn. Było tak przez cały rok, kiedy
opuściła ją przyjaciółka. Do czasu, gdy dowiedziała się o swojej chorobie.
Wtedy zamknęła się w sobie. Nie chciała z nikim rozmawiać, poza Chris’em w
którym odnalazła przyjaciela po wyjeździe Alex. Skończyły się jej nocne imprezy
i przygody. Skończyło się jej dawne życie.
Do teraz. Właśnie tego wieczoru,
wszystko wraca do normy. Pogodziła się już z tym, że nie ma wiele czasu.
Postanowiła, że wykorzysta go więc jak najlepiej.
Po chwili spaceru znalazł się już
przy przyjaciółce, która żywo gestykulowała opowiadając jakąś historię,
wywołując uśmiech na twarzy jej słuchaczy.
Blondynka jako jedyna nie
słuchała opowiadania przyjaciółki, ponieważ już bardzo dobrze je znała. Kiedyś,
jeszcze gdy obie mieszkały w Nowym Jorku opowiedziała jej tą historię.
Madison, postanowiła zawiesić
swój wzrok na wysokim blondynie z kolczykiem w wardze. Jego wzrost był naprawdę
imponujący. Wyobrażała sobie, jakby to było jakby stanął obok niej.
Podejrzewała, że sięgała by mu na wysokość ramienia. Musiała przyznać, że
niestety wzrostem to ona nie grzeszyła. Zawsze było od wszystkich mniejsza, ale
pogodziła się z tym w końcu małe jest
piękne.
Akurat jeżeli chodzi o jej osobę,
to określenie jak najbardziej pasowało.
Blondyn od razu gdy zobaczył dziś
Madison, stwierdził, że jest najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek
widział. Już wtedy chciał ją tylko dla siebie. Chciał żeby była jego.
Gdy zobaczył, jak jego przyjaciel
próbował z nią flirtować, jego frustracja wzrosła. Ona była jego. Tylko to
plątało się po jego myśli, gdy próbował się skupić na rozmowie, którą
prowadzili jego pozostali przyjaciele. Niestety, nie bardzo mu się to udało.
Cały czas przed oczami widział ten przepiękny, nieco nieśmiały uśmiech którym
go obdarzyła.
Luke czując na sobie czyjeś
spojrzenie, rozejrzał się dookoła siebie, zatrzymując się w końcu na blondynce
która spoglądała na niego z lekkim uśmieszkiem. Gdy spostrzegła, że i on na nią
patrzy przygryzła swoją wargę. Oczy chłopaka skupiły się na jej ustach, które
tak bardzo go pociągały. Wyobrażał sobie, jakby to było gdyby mógł je
pocałować. Jakby to było przejechać po nich delikatnie kciukiem, badając ich
wspaniałą fakturę.
Ta dziewczyna po prostu
zawładnęła całym nim.
Madison nic nie mówiąc, przeniosła
swój wzrok na ludzi tańczących nieopodal i znów wróciła wzrokiem na chłopaka.
Uniosła lekko jedną brew, mając nadzieję, ze domyśli się o co jej chodzi.
Chłopak, na początku był nieco
zdezorientowany, ale już chwilę później, zdał sobie sprawę do czego dąży
blondynka. Nie myśląc wiele, podszedł do niej i złapał za rękę ciągnąc w stronę
gdzie można było tańczyć. Znajomi których pozostawili za sobą, nawet nie
zorientowali się, że ta dwójka gdzieś zniknęła.
Gdy znaleźli się już pomiędzy
ludźmi, odwrócili się twarzą do siebie. Chłopak położył swoje dłonie na jej
biodrach, przyciągając ja do siebie. Madison, zarzuciła swoje ręce na kark Luke’a.
Tańczyli ocierając się o siebie i wpatrując wprost w swoje oczy. Na ich
twarzach gościły szerokie uśmiechy. Od momentu, gdy ich ciała się zetknęły,
czuli jakby na świecie była tylko ich dwójka. Jakby tylko oni istnieli. Alkohol
który krążył w ich żyłach, sprawił, że nie przejmowali się niczym, ani nikim.
Chcieli sprawdzić sobie przyjemność. Chcieli się dziś zabawić.
Madison odwróciła się tyłem do
chłopaka i zarzuciła jedną z dłoni na jego kark, przyciągając tym samym do
siebie. Jego dłonie znów wylądowały na jej biodrach. Blondynka przycisnęła
swoje pośladki do krocza chłopaka, przez co wydał z siebie jęk przyjemności. Na
ten dźwięk, na ustach Blake pojawił się szeroki uśmiech. Ocierała się o niego,
sprawiając mu przyjemność. Z każdym kolejnym ruchem dokładniej wyczuwała jego
twardniejącą męskość.
To będzie długa noc.
HEJ!
TAK O TO PRZEDSTAWIAM WAM NASTĘPNY ROZDZIAŁ
MAM SZCZERĄ NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA
PAMIĘTAJCIE, ŻEBY ZOSTAWIĆ PO SOBIE KOMENTARZ
JEŻELI OCZYWIŚCIE KTOŚ TU JEST
DO NASTĘPNEGO!
Ten fanfic jest taki bjfhsdgbdjgb, że aż brakuje mi słów. Madison jednak nie jest taka grzeczna, na jaką wygląda. Zastanawiam się, na co jest chora, ale cokolwiek to jest, nie pozostawia jej dużo czasu :C
OdpowiedzUsuńCzekam na next x
@Toriixdd
Świetny :)
OdpowiedzUsuńEeeej! Ja jestem grzeczną dziewczynką, siedze nad książkami, chodzę do kościoła i kładę sie spać o 22!
OdpowiedzUsuńA tak btw to boski rozdział ;D
Super ff wiem może troche pòzno to pisze ale to takie super pozdrowionka ;*
OdpowiedzUsuń