sobota, 27 września 2014

13. "Nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego chcieli."









Wieczorem, wszyscy biwakowicze postanowili zebrać się wokół ogniska, które oświetlało ich twarze. Siedzieli na przygotowanych wcześniej ławkach. Niektórzy przypiekali na ogniu pianki, inni po prostu wpatrywali się w płomienie, a pozostali rozmawiali zawzięcie na różne tematy. 

Madison siedziała obok Alex, z którą oczywiście się już pogodziła. Zawsze tak było. Nigdy nie mogły wytrzymać bez siebie chociaż 10 minut. Brunetka cały czas nadawała do swojej przyjaciółki, ale Blake nie za bardzo słuchała tego co miała jej do powiedzenia. Wpatrując się w ogień, pogrążyła się w swoich myślach. Analizowała całe swoje życie, a szczególnie ostatnie dni. Tak wiele się zmieniło odkąd się tu przeprowadziła. Myślała, że to będzie dobre wyjście. Odciąć się od starych znajomych. Po prostu zniknąć. Jednak teraz, siedząc pomiędzy nowymi przyjaciółmi zastanawiała się czy faktycznie tak było. Nawiązała teraz wiele bliskich znajomości, to nieuniknione, że jej odejście spowoduje wiele bólu, od którego za wszelką cenę starała się ich ochronić. Jednak nie udało się. Już za późno. Teraz jest tylko jeden problem. 

Należy powiedzieć prawdę. 

Jednak Madison nadal nie była na to gotowa. Zresztą to nie łatwa sprawa, powiedzieć znajomym, że umrze do końca tego roku. Może zaraz ogłosi to wszystkim zebranym? Hej, chcę was powiadomić, że umieram. Zostało mi kilka miesięcy, może mniej. Później uśmiechnąć się rozbrajająco i kontynuować normalny wieczór? 

Nie. 

Mads musi znaleźć odpowiedni moment. Jednak, czym bardziej odkładała to w czasie, było jej gorzej wyjawić tą tajemnicę. 

Wzrok blondynki zatrzymał się na Zoe, która siedziała obok Luke’a. Brunetka uśmiechała się do niego zalotnie, co jakiś czas przygryzając swoją wargę. Zachowanie tej dziewczyny, doprowadziło do tego, że na twarzy Mads pojawił się grymas obrzydzenia. Czy była zazdrosna? To chyba za mało powiedziane. Blondynka kipiała zazdrością. 

Najbardziej jednak denerwowało ją to, że Hemmings również się do niej uśmiechał. 

Blake przez ten widok, całkowicie straciła chęci do dalszego siedzenia przy ognisku. 

-Idę się położyć. Źle się czuję. – powiedziała do siedzącej obok niej Alex, która popatrzyła na nią. Brunetka, posiadając informacje, o których inni nie wiedzieli, pokiwała natychmiastowo głową.  Faktycznie, Mads była nieco zbyt blada. To zaczęło niepokoić przyjaciółkę. 

Madison wstała ze swojego miejsca i pożegnała się z siedzącymi blisko niej osobami. 

Weszła do stojącego niedaleko namiotu, który dzieliła z blondynem. Wciąż, nie była do końca pewna tego, czy podjęła dobrą decyzję. Może lepiej byłoby po prostu wrócić do domu? Nie musiałaby teraz patrzeć na to jak Zoe się do niego zaleca. 

Ten widok sprawiał jej ból. Mimo tego, że nic nie łączyło ją z blondynem. Okej, może nie do końca nic, w sumie to jednak coś pomiędzy nimi było. Chociaż sami jeszcze nie określili czym to jest. 

Blake, położyła się wygodnie i okryła ciepłym śpiworem. Nie wiedziała co zrobić ze sobą, lub z relacją łączącą ją z Luke’iem. To było męczące. Blondynka, coraz częściej zdawała sobie sprawę, że już nie daje rady, że chciałaby żeby to wszystko zakończyło się już. Nie chciała nawiązywać jeszcze bliższych znajomości z ludźmi tutaj poznanymi. 

Jednak, to jeszcze nie był ten czas. 

Po kilku minutach samotnego leżenia w namiocie i rozmyślania o tym wszystkim, usłyszała jak ktoś otwiera wejście. Blondynka odwróciła się tyłem i udawała, że śpi. Nie potrzebowała z nim teraz jakiejkolwiek rozmowy. Zresztą… Była na niego wkurzona przez cały wieczór. W końcu, jeżeli zaczął się spotykać z nią, to czego reaguje w taki sposób na te wszystkie gesty ze strony brunetki?



~*~



Chłopak wszedł do środka i spojrzał na leżącą blondynkę. Chciał z nią pogadać. Chciał wyjaśnić całą tą sytuację. To wszystko nie miało tak wyjść. Ale martwił się również. Nie wiedział, dlaczego tak szybko odeszła od ogniska. A ta niewiedza sprawiała, że bał się o nią.

-Madison? – szepnął, kładąc się na swoim miejscu. Jednak dziewczyna mu nie odpowiedziała. 

Czyżby już spała? 

-Mads? – dziewczyna wzdrygnęła się, co nie uszło uwadze chłopaka. Na jego twarz wpłynął lekki uśmiech. 

-Wiem, że nie śpisz. – powiedział, wpatrując się nadal w plecy blondynki. 

Blake w końcu odwróciła się i popatrzyła na niego wkurzona. 

-Co chcesz? – zapytała z wyrzutem. Jej chłodny ton sprawił, że Luke zdziwił się i popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Wiedział, że nie powinien dzisiaj rozmawiać z Zoe w taki sposób. Jednak nie miał pojęcia, że blondynka aż tak zareaguje. 

-Co się stało? Czego tak wcześnie poszłaś? – zapytał zmartwiony. 

-A czego ty tu jesteś? Jak słyszę, wszyscy jeszcze są przy ognisku? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. 

-Nie było ciebie, nie miałem po co tam siedzieć. Poza tym nie wiedziałem, dlaczego poszłaś. Martwiłem się. – powiedział całkiem poważnie. 

-Oh, nie pierdol Hemmings. – prychnęła Mads. –Dziwne, że w ogóle zauważyłeś, że stamtąd poszłam. – powiedziała z wyrzutem i odwróciła się do niego plecami.

-Przepraszam. – powiedział cicho. Miał nadzieję, że ten wieczór będzie miał nieco inne zakończenie.

Jednak pomylił się. 

-Oh. Daj spokój. Po co masz mnie przepraszać? – popatrzyła na chłopaka. Całe ciało dziewczyny, wypełniała niezrozumiała złość. Nie mogła pojąć dlaczego, zareagowała w taki sposób. W końcu nie byli razem, nic ich nie łączyło prawda? 

-Ponieważ… - chłopak chciał się już wytłumaczyć, jednak blondynka nagle mu przerwała. 

-Posłuchaj mnie. Nie musisz przepraszać. Nie masz powodu, prawda? W końcu nic pomiędzy nami nie ma. 

Po wypowiedzeniu tych ostatnich słów, chciała je natychmiastowo cofnąć. Nie chciała tego powiedzieć. Nie to miała na myśli. Jednak było już za późno. Stało się, a nie miała zamiaru tego cofać i go przepraszać. 

Luke słysząc te słowa, poczuł dziwny chłód, który go ogarnął.  Co tu dużo mówić. Nie sądził, że kiedykolwiek usłyszy takie coś z ust Madison. To bolało. Ta obojętność z jej strony i oczy, które pusto wpatrywały się w twarz Hemmingsa. 
 
Pomiędzy nimi zapanowała cisza, której nikt nie chciał przerwać. 

Madison żałowała swoich słów. 

Luke żałował swojego zachowania przy ognisku. 

Oboje cierpieli, przez słowa, które nieumyślnie wypowiedziała Mads. 


Blondyn odwrócił się plecami do dziewczyny i zamknął oczy. Jednak było to jedno z najgorszych wyjść, jakie mógł zrobić. Od razu gdy jego powieki opadły, zamykając okno na świat, w jego umyśle pokazały się wspomnienia z Madison. Te chwile, które ostatnio spędzili razem. 

Leżąc tak, zadał sobie pytanie. Kim tak naprawdę jest dla niego ta drobna blondynka, która w tym momencie, leżała do niego odwrócona plecami, a po jej policzkach płynęły łzy. Kim dla niego była? 

A jeszcze lepsze pytanie. 

Kim byli dla siebie?


Luke nie mógł zasnąć. Leżał na plecach i wpatrywał się w materiałowy sufit. Dookoła niego panowała cisza, którą przerywały tylko ciche oddechy jego jak i Madison. Nie mógł zmrużyć nawet oka, ponieważ bał się, że gdy tylko to zrobi, dziewczyna, leżąca obok niego zniknie. 

Madison przez cały ten czas czuła obok siebie obecność chłopaka. Dopiero teraz, gdy przemyślała swoje zachowanie, zrozumiała, co takiego zrobiła. Dotarło do niej, że nie powinna się zachowywać w taki sposób. To była jego sprawa, z kim rozmawiał, co robił. Nie miała prawa mu tego zabraniać.

Jej policzki nadal były mokre od łez, ale nie przejmowała się tym. Odwróciła się w stronę chłopaka, który w tym momencie wpatrywał się w sufit, ale gdy tylko poczuł na sobie obce spojrzenie, popatrzył na nią. Jego wzrok automatycznie złagodniał, gdy spostrzegł łzy płynące po jej lekko zaczerwienionej twarzy. 

-Przepraszam. – wyszeptała cicho, jednak to wystarczyło, aby Luke ją usłyszał. Przyciągnął ją do swojego ciała i mocno objął ramionami. Wtedy wszystkie bariery runęły, a łzy strumieniami spływały po jej policzkach, mocząc bluzę chłopaka. 

-Przepraszam. – również wyszeptał jej do ucha. 

Ta scena była tak bardzo podobna, do tego niespodziewanego spotkania na plaży. Dotyk, zresztą sama obecność chłopaka sprawiała, że cała silna wolna, którą w sobie pokładała, znikała jak za dotknięciem magicznej różdżki. Wszystkie mury waliły się, ukazując prawdziwą Madison. Wrażliwą dziewczynę, która ma ciężkie życie. 

Te łzy, nie były spowodowane tylko wydarzeniami z tego wieczoru. Wszystkie ostatnie dni, wszystkie niepodjęte decyzje i tajemnice, spowodowały to. Jednak, jeden najważniejszy powód, to świadomość, że Madison ma tego czasu coraz mniej. Na powiedzenie prawdy, na spędzanie wspólnego czasu. A w szczególności na pożegnanie się

Blondynka mocniej wtuliła się w ciało chłopaka, nieco się uspokajając. A Luke? Jemu spadł kamień z serca, że wszystko znów jest dobrze. Jego serce znów wypełniała nadzieja, dzięki której następnego dnia mógł obudzić się, licząc na to, że Madison znów znajdzie się w jego ramionach, a on będzie mógł się tym cieszyć.



~*~



Następnego ranka, Luke wraz z Madison zostali obudzeni, przez Ashton’a który wszedł do ich namiotu. Widząc ich przytulonych podczas snu, zrozumiał, że coś pomiędzy nimi jest. Chcąc ich obudzić rzucił się pomiędzy nich, skutecznie budząc. Luke gdy tyko otworzył oczy i spojrzał na szczerzącego się blondyna, rzucił mu piorunujące spojrzenie, a następnie spojrzał na blondynkę, która odwróciła się do nich plecami i pogrążyła w dalszym śnie. 

-Wypad stąd. – warknął, zachrypniętym jeszcze od snu głosem. Irwin uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

-Pospieszcie się. Już 13. Zaraz idziemy nad jezioro, czekamy tylko na was, bo wszyscy są gotowi. – wytłumaczył i ulotnił się z namiotu. 

Luke, chcąc czy nie, musiał obudzić blondynkę. Przybliżył się do niej i owinął swoje ramię wokół jej talii. Madison na ten gest, mruknęła cicho zadowolona. Hemmings schował swoją twarz w zagłębieniu jej szyi i zaczął składać tam czułe pocałunki. 

Na twarzy Blake pojawił się szeroki uśmiech. Właśnie w tamtym momencie, uświadomiła sobie, że mogłaby być budzona w taki sposób już zawsze. Luke, wiedząc, że dziewczyna już nie śpi, złożył pocałunek na jej zarumienionym lekko policzku. 

-Dzień dobry. – mruknął cicho, przytulając jej ciało do swojego. Blondynka odwróciła się twarzą do niego i uśmiechnęła. 
 
-Cześć. – przywitała się i złożyła figlarnego całusa na czubku jego nosa. Oboje czuli się, jakby nikt inny poza nimi nie istniał. Jakby na całym świecie byli tylko oni. 

Madison i Luke. 

-Wszyscy idą nad jezioro. Idziemy z nimi? – zapytał blondyn, patrząc czule na łagodne rysy twarzy Mads. 

-Musimy? – zapytała, mając nadzieję, że w jakiś sposób uda jej się tego uniknąć. Nie za bardzo miała na to ochotę.

-Yup. – uśmiechnął się. Jednak dziewczyna nie podzielała jego entuzjazmu. – No dawaj, będzie fajnie. – prosił. 

Madison nie miała innego wyjścia niż zgodzić się, więc pokiwała głową, sprawiając, że jego uśmiech powiększył się, a dołeczki w policzkach stały się bardziej widoczne.  


Już po 15 minutach, nastolatkowie ruszyli w drogę nad wodę. Każdy z nich niósł coś ze sobą. Na samym przodzie szła Zoe wraz z Ashton’em, którzy prowadzili całą grupę. Zaraz za nimi szedł Michael wraz z Luke’iem żwawo o czymś dyskutując. Calum samotnie przemierzał drogę, przysłuchując się rozmawiającym za nim dziewczynom. 

-Kim w ogóle jest Zoe? – zapytała ciekawa Blake. Nie miała jeszcze okazji się dowiedzieć, skąd ta dziewczyna się tu wzięła. 

-To jakaś kuzynka Calum’a, która przyjechała do niego na wakacje w odwiedziny. – wytłumaczyła. Blondynka tylko pokiwała głową, na znak, że przyjęła tę informację. 

Drogą ciągnęła im się niemiłosiernie, a słońce prażyło. Każdy nie mógł się już doczekać, aby usiąść w cieniu lub ochłodzić się w zimnej wodzie. 

Madison cały czas rozmawiała z Alex, która dotrzymywała jej kroku. W pewnym momencie blondynka zatrzymała się, czując dziwne ukłucia w klatce piersiowej. Jej oddech stał się cięższy niż zazwyczaj. Brunetka, zatrzymała się i popatrzyła na swoją przyjaciółkę. Na twarzy Mads malowało się przerażenie. Dopiero w tamtej chwili zrozumiała, co się dzieje. 


_______________________________

cześć!
z góry przepraszam za taką przerwę, ale niestety musiałam się uczyć. chciałabym podziękować wszystkim razem a także, każdemu z osobna, za to, że czyta to durne coś co piszę i nadal tu jest. nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. 
jeżeli chodzi o rozdziały. będą pojawiały się rzadko. mam strasznie wymagającą nauczycielkę z biologi i jak się okazało rozszerzenie już od 1LO. nie będę zawieszała bloga, ponieważ obiecałam sobie, że go skończę. mimo wszystko. 
dlatego musicie cierpliwie czekać na kolejne części. czasami będą szybko, a czasami będziecie musieli trochę poczekać. wszystko zależy od ilości mojego wolnego czasu. 

do zobaczenia
kocham was, 
Hope

5 komentarzy:

  1. Jejku, biedna Mads :( a Ty trzymaj się i powodzenia z nauka! Sama jestem w maturalnej, więc wiem jak jest ciężko ._.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku świetny, warto było czekać.. Ale mam nadzieje, ze kolejny szybciej.. Jeju nie, jak ona umrze to nie wiem... Niech już powie prawdę, muszą oswoić się z tą myślą.. I proszę, napisz na co jest chora...

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! To ja! Szalona Daria ;)
    Rozdział jak zawsze ciekawy. Nie lubię tej Zoejuż mnie wkurzyła.
    Po końcówce mogę stwierdzić że Mads będzie musiała w najbliższym czasie poinformować wzystkich o swoim zblirzającym się końcu. Czuję że to opowiadanie sprawi że spłyną mi po twarzy łzy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Lol, czemu tylko 4 komentarze?
    Kocham to ff (:

    OdpowiedzUsuń

jak przeczytałaś, zostaw po sobie pamiątkę :)