sobota, 4 października 2014

14. "Nie nienawidzisz mnie."

*notka na dole*





-Leki. Zapomniałam wziąć leków. – powiedziała przerażona do Alex, która wpatrywała się w nią ze strachem w oczach. 

Twarz Madison była cała blada, a jej oddech coraz płytszy. 

-Calum! – krzyknęła do chłopaka, który natychmiastowo się zatrzymał. Widząc blondynkę, która trzymała rękę na klatce piersiowej, a po jej twarzy, powolnie spływały łzy, podbiegł szybko do nich. 

- Co się dzieje? – zapytał, nie mając o niczym pojęcia. 

-Weź ją na ręce i zanieś z powrotem na polanę. – poleciła Alex. Brunet bez żadnych przeszkód, podniósł drobne ciało blondynki i szybkim krokiem wrócił w stronę skąd szli. Zaraz za nimi szła Wilde, która zmartwiona, zastanawiała się co zrobić. 


Reszta osób, nawet nie zauważyła nieobecności tej trójki. Nadal pogrążeni w rozmowie, szli w swoim kierunku.



~*~



Calum położył słabe ciało Madison na kocu, który pościeliła Alex. Brunetka od razu podbiegła do Blake. 

-Gdzie masz leki? – zapytała, nie zważając na to, że całej tej sytuacji przygląda się zdezorientowany Cal. 

-W namiocie jest plecak. Tam… - Wilde nie czekała, aż jej przyjaciółka dokończy. Zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła po wspomnianą rzecz. Po chwili była już z powrotem, trzymając w jednej dłoni butelkę wody mineralnej, a w drugiej torbę. Usiadła obok blondynki i rozpięła zamek, ukazując jej zawartość. 

Oczom Calum’a ukazało się kilkanaście rodzajów tabletek, których nazwy nawet nie potrafił wymówić. Zszokowany wędrował wzrokiem pomiędzy bladą twarzą Madison, a Alex, która wyciągała ze środka poszczególne pojemniczki, wyjmując potrzebne tabletki. 

Mads podniosła się z ziemi i powoli usiadła, wyciągając dłoń w stronę Wilde, która podała jej pastylki i odkręconą butelkę. Blondynka połknęła lekarstwa i popiła wodą. Uśmiechnęła się lekko w stronę zmartwionej przyjaciółki i położyła na swoim poprzednim miejscu. 

Zapadła cisza, która przerwał zapomniany przez nie Hood. 

-Co się do cholery właśnie stało? – zapytał, spoglądając na dziewczyny, które całkowicie zapomniały o jego obecności.



~*~



Madison popatrzyła na swoją przyjaciółkę, z paniką, wyraźnie wymalowaną w jej spojrzeniu. Przez swoją nieuwagę, zmuszona była powiedzieć mu, co się stało. Nie było sensu, wymyślać, kolejnego dennego kłamstwa, które w końcu i tak wyjdzie na jaw. 

Calum nie odrywał swojego spojrzenia, od przerażonej twarzy przyjaciółki. Był zdezorientowany tym wszystkim. Alex, wiedziała, że to, co teraz będzie musiała zrobić Mads, będzie dla niej ciężkie. 
Zazwyczaj, nikomu nie mówiła o swojej chorobie. Jednak tym razem nie miała innego wyjścia. 

-Um. Ja pójdę do pozostałych. – powiedziała Wilde, zostawiając ich samych. 

Cal usiadł naprzeciwko leżącej wciąż blondynki. Chłopak wpatrywał się w bladą twarz Blake, cierpliwie czekając na wyjaśnienia. Pomiędzy nimi panowała głucha cisza, którą bardzo ciężko było im przerwać. 

-Jestem chora. – powiedziała cicho, wpatrując się w jasny błękit nieba. Jej oczy lekko zaszkliły się. Podniosła się i usiadła, podkładając pod siebie nogi. Popatrzyła, w ciemne tęczówki Hooda, wpatrujące się w nią. – Mam białaczkę. – kontynuowała. 

-Co? – wykrztusił brunet.

Nie miał pojęcia, co powiedzieć. Ta wiadomość… Sprawiła, że w jego głowie pojawiła się kompletna pustka. Przecież to Madison. Radosna dziewczyna, która nie zna pojęcia takiego jak smutek. Nie mógł zrozumieć, jak taka osoba jak ona może być chora.

-Yeah. – Mads uśmiechnęła się smutno, spoglądając w zaskoczone oczy bruneta. – Jak została wykryta, było już za późno na jakąkolwiek terapię. Mam przeżuty do serca. – powiedziała, wpatrując się w swoje palce. Nie miała odwagi spojrzeć na Calum’a. 

Chłopak nic już więcej nie powiedział. Nie był w stanie. Ta wiadomość…, co tu dużo mówić. Zaskoczyła go. No, bo kogo nie, prawda? 

-Czy… czy on wie? – zapytał cicho. Blondynka słysząc jego pytanie, szybko podniosła swój wzrok, z przerażeniem wymalowanym na twarz. 

-Nie. – powiedziała stanowczo. – Nie wie. 

-Musisz mu powiedzieć. 

-Nie Cal. Nie mogę… Nie mogę go skrzywdzić. – zaczęła tłumaczyć. 

-A nie mówiąc mu, myślisz, że go nie krzywdzisz? – zapytał z wyrzutem. – Naprawdę nie widzisz jak na ciebie patrzy? Nie widzisz tego?! – podniósł zdenerwowany ton głosu, co przyznajmy, przestraszyło Madsion. 

-Ja… - nie miała pojęcia jak mu to wytłumaczyć. To, co było pomiędzy nią a Luke’iem, do tej pory pozostawało zagadką. Żadne z nich nie wie, co to jest. – Ja nie mogę. To za wcześnie… - chciała coś jeszcze dodać, ale brunet jej na to nie pozwolił. 

-Madison do cholery! Za wcześnie?! Przecież… Przecież ty… W każdej chwili… - przez jego gardło nie mogło przejść to jedno słowo. To było zbyt wiele dla niego, a jak poczułby się z tą wiadomością Lucas? 

-Po prostu nie mogę, okej? – wyszeptała. Po jej policzku spłynęła samotna łza, którą jak najszybciej starła, aby została niezauważona przez bruneta. Nie chciała płakać. Już dawno pogodziła się z tym, co ją czeka. Nie było sensu, teraz wypłakiwać łez. To wiadome, że będzie zmuszona im w końcu powiedzieć, jednak potrzebuje więcej czasu. To wcale nie jest takie łatwe jak mogłoby się każdemu wydawać. 

Calum już nic nie powiedział. Siedział cicho i wpatrywał się w siedzącą naprzeciwko niego blondynkę. Nic nie mógł poradzić na to, aby zmieniła zdanie i jak najszybciej powiedziała blondynowi o tym wszystkim. Jednak Madison była uparta. W sumie, sam nie wiedział czy byłby w stanie powiadomić swoich przyjaciół o czymś takim. 

Dlatego postanowił odpuścić. 

Wokół nich panowała cisza. Z każdą następną minutą robiła się coraz bardziej nieznośna. Madison znów wszystko analizowała, przeplatając pomiędzy palcami paski trawy, a Cal? On po prostu siedział i pilnował blondynki. Nie mógł zostawić jej samej. Nie teraz. 

-Idziemy do nich? – zapytała Madison. 

-Na pewno chcesz tam iść? Dasz radę? 

-Jasne. Już wszystko dobrze. – podniosła się z trawy i uspokajająco uśmiechnę do Hooda.

Oboje ruszyli w kierunku drużki prowadzącej nad jezioro. Zanim jeszcze weszli pomiędzy drzewa, Cal przystanął przed Mads i przykucnął. Zdezorientowana dziewczyna nie miała pojęcia, o co mu chodzi. Dopiero, gdy Calum powiedział żeby wskoczyła mu na plecy, zrozumiała wszystko. 

Chłopak nie chciał przemęczać blondynki. Podróż nad jezioro, wcale nie była taka krótka. Nie chciał, żeby coś jej się stało. Teraz, gdy znał prawdę, postanowił strzec jej jak oczka w głowie. 

Jednak nie mógł znieść jednego. 

Tego, że Luke jest tego wszystkiego nieświadomy.



~*~



Po jakimś czasie, dotarli w końcu nad jezioro, gdzie wszyscy albo się opalali albo skakali z liny zawieszonej na drzewie, do wody. Na twarzy Madison od razu pojawił się uśmiech, gdy jej oczom ukazał się wychodzący z wody Luke. Był to widok niczym ze „Słonecznego patronu”. Mokre, blond kosmyki odstawały w każdą możliwą stronę, a po klatce piersiowej spływały iskrzące się w świetle słonecznym, kropelki wody. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, któremu towarzyszyły te przesłodkie dołeczki. 

Mads zeskoczyła z pleców przyjaciela, minimalnie się przy tym chwiejąc. Zakręciło jej się lekko w głowie. W ostatniej chwili złapała ramię bruneta, ochraniając się od upadku. 

-Wszystko okej? – zapytał zmartwiony. 

-Tak już dobrze. – powiedziała i stanęła samodzielnie. Właśnie miała się skierować w stronę blondyna, który obecnie leżał już na ręczniku, jednak przeszkodził jej głos Alex. 

-Madison! – brunetka krzyczała już z oddali, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Blake odwróciła się w stronę Wilde, która zmierzała do niej szybkim krokiem. W końcu stanęła naprzeciwko swojej przyjaciółki. Blondynka podniosła na nią jedną brew, nie mając pojęcia, o co może jej chodzić. 

-Co ty tutaj robisz?! – nawet nie dała jej szansy odpowiedzieć, ponieważ od razu skierowała się do stojącego obok bruneta. – Pozwoliłeś jej tu przyjść?! Czy ty masz rozum?! Czy Bóg nie obdarował cię czymś tak ważnym?! Przecież powinna teraz odpoczywać! – wydarła się, skupiając na sobie uwagę Ashton’a i Michael’a, którzy stali niedaleko. 

-Uspokój się. – powiedziała wyluzowanym głosem blondynka. – Już wszystko dobrze. 

-Dobrze?! – prychnęła. –Powinnaś tam zostać i odpoczywać! 

-Alex! Wszystko jest dobrze! – powiedziała podniesionym głosem Madison. Brunetka popatrzyła na nią z niepewnością wymalowaną na twarzy. Blondynka uśmiechnęła się do niej, aby potwierdzić swoje słowa. Gdy Wilde lekko skinęła głową, wreszcie akceptując fakt, że wszystko wróciło do poprzedniego porządku, Madison odwróciła się na pięcie i zostawiła za sobą dwójkę przyjaciół. Skierowała się w wiadomym chyba kierunku, prawda?

Z uśmiechem na ustach, zmierzała do Luke’a który leżał na ręczniku, napawając się ciepłymi promieniami słońca. Chłopak uniósł się na łokciach i wpatrywał się w blondynkę. Z każdym krokiem, na jego twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech. Sama nie wiem jak możliwe było to, aby uśmiechać się aż tak szeroko. 

-Cześć. – powiedział pierwszy, gdy Madison była w takiej odległości, aby go usłyszeć. 

-Hej. 

Mads chciała usiąść obok niego na piasku, ale nie pozwolił jej na to. Złapał za rękę i sama nie jestem do końca pewna jak to zrobił, ale sprawił, że usiadła mu na nogach.

-Jesteś mokry! – krzyknęła oburzona, próbując ukryć tym rozbawienie, przebijające się przez jej głos. Chciała już wstać, ale położył swoje dłonie na jej biodrach, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Na nosie blondyna spoczywały czarne okulary przeciw słoneczne, ukrywające za swoim ciemnym szkłem te piękne, niebieskie i iskrzące się w tym momencie tęczówki. 

Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej, tak, że ich twarze znajdowały się naprzeciwko siebie. 

-Dlaczego przyszłaś później? Przecież wychodziliśmy wszyscy razem. – zapytał splatając palce za plecami dziewczyny, tym samym przysuwając ją bliżej siebie. Madison zmuszona była zarzucić swoje ramiona na szyję chłopaka. 

Nie przejmowali się tym, że pozostali ich widzą. Nic ich nie obchodziło, poza nimi oczywiście. W takich momentach jak ten, liczyli się tylko oni. 

-Zapomniałam czegoś i musiałam wrócić. – skłamała łatwo. 

Patrząc na tą dwójkę z boku, nikt nie pomyślałby, że mają już tak mało czasu. Nikt nie spodziewałby się, po takiej dziewczynie jak Madison, że jest chora. Jednak każdy, kto tylko zobaczyłby ich razem, widziałby te spojrzenia, uśmiechy, gesty. Wszystko to wskazywało, jakim uczuciem się darzą. Jednak żadne z nich nigdy nie powiedziało, co czuje do drugiego. Może to było dla nich za wcześnie? A może, byli tacy ślepi, że tego nie zauważali? 

Madison zdjęła okulary chłopaka, aby w końcu móc zobaczyć te niebieskie tęczówki, w których tak bardzo jest zakochana. Może robili to nieco nieświadomie, ale z każdą mijającą sekundą, ich twarze zbliżały się do siebie. 

Zapomnieli o wszystkim. 

Jedyne, co liczyło się w tamtym momencie było to, aby ich usta się ze sobą spotkały. Zresztą chwilkę później tak było. To nie był pocałunek przepełniony namiętnością. Bardziej można go zaliczyć do grupy tych słodkich, powolnych, w które wkładasz tyle swojego serca ile tylko możesz. Przez ten gest chcesz pokazać, ile ta druga osoba dla ciebie znaczy. 

W końcu oderwali się od siebie, zaczerpując głośno powietrza, którego im zabrakło. Luke popatrzył na uśmiechniętą twarz Mads i wtulił się w zagłębienie jej szyi, tym samym łaskocząc ją wydychanym w skórę powietrzem. 

-Łaskocze. – zaśmiała się Blake, przejeżdżając palcami pomiędzy wysychającymi powoli włosami chłopaka. Trwali w takiej pozycji jakiś czas, rozmawiając. Nie mogli uwierzyć, że już jutro wracają do domu, do normalności. 

-Zakochańce! – krzyknął Michael, zwracając ich uwagę na siebie. – Wracamy już. – posłał im oczko.
Madison złożyła ostatniego całusa na różowych wargach Luke’a i podniosła się z jego nóg. 

-Wstawaj! – rzuciła do chłopaka, który ponownie położył się na piasku. –No już! – powtórzyła i wyciągnęła rękę w jego stronę, aby pomóc mu wstać i nieco popędzić, ponieważ wszyscy już wyruszyli w drogę powrotną. 

Zostali sam. 

Hemmings stanął w końcu na nogach, ale w jego głowie pojawił się szatański plan, który postanowił od razu zrealizować. Popatrzył się na Madison, która stała obok niego z podpartymi na bokach rękami, czekając aż chłopak w końcu postanowi się ruszyć. 

Na jego twarzy pojawił się podstępny uśmieszek. Powoli zbliżał się do dziewczyny. Ta, nieco za późno zorientowała się, co blondyn chce zrobić, więc dała mu się złapać. Luke wziął ją na ręce i pobiegł pomostem na sam koniec. Przez całą drogę było słychać głośne krzyki Madison, która oczywiście nie miała zamiaru dzisiaj brać kąpieli, w już nie zbyt ciepłej wodzie. Jednak to nic nie dało, bo już po chwili oboje wylądowali w jeziorze. Mads pierwsza wypłynęła na powierzchnię czekając, aż blondyn do niej dołączy. Po chwili, pojawiła się uśmiechnięta twarz Lucas’a. 

-Ty idioto! – wrzasnęła blondynka, gdy tylko go ujrzała. – Czy ty jesteś mądry?! – krzyczała. 

Luke nic sobie z tego nie robiąc podpłynął do niej i przyciągnął do swojego ciała. Blake owinęła swoje nogi wokół jego talii a ramiona okręciła wokół szyi. Jej złość automatycznie uleciała. Zresztą, kto potrafiłby się złościć na takiego słodziaka, jakim jest Hemmings, prawda? 

-Nienawidzę cię. – powiedziała. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wiedział, że to nie prawda.

-Nie nienawidzisz mnie. 

Pomiędzy nimi zapanowała cisza, która w żaden sposób nie była niekomfortowa. 

-Chyba masz rację. – wyszeptała i znów tego dnia, połączyła ich usta.



________________________________________

cześć! 
postarałam się aby dodać dzisiaj rozdział, ale jestem na was wkurzona. no bo kurde, ja się produkuję żeby wam ten rozdział dodać, poświęcam na to swój wolny czas, który mogłabym wykorzystać na wiele innych rzeczy, a w zamian od was otrzymuję 5 komentarzy. nie myślicie, że to trochę nie fair? 
dlatego, jeżeli nie zaczniecie komentować, ja nie będę dodawała rozdziałów, ponieważ uznaję, że was to opowiadanie nie interesuje, więc nie ma sensu jego kontynuacji. 
i teraz, jeżeli jakaś jedna osoba siądzie i będzie pisać po kilka komentarzy, to uwierzcie da się to zauważyć. dlatego proszę was. niech każdy kto przeczyta zostawi po sobie komentarz. może to być zwykłe czytam, a ja już będę miała tą satysfakcję i pewność, że nie robię tego na darmo. 


jeżeli chcecie komentować lub coś ogólnie związanego z twitterem i Lullaby, to możecie pisać to pod 
#LullabyFF

20 komentarzy:

  1. świetny rozdział ♥
    Luke ♥
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że Calum mu powie np po pijaku lub coś. Mogłaby Zoe jeszcze trochę namieszac ha

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, że w końcu wyjaśniło się na co choruje Mads. Czekam na nexta z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak myślałam że Mads ma białaczkę.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem bardzo ciekawa jak masz zamiar skończyć to opowiadanie...
    PS To już chyba najwyższy czas, by Luke się dowiedział... I okej, rozumiem, że jest chora, ale oni już tego nie zmienią, mogą o nią dbać, ale niech jej potem nie traktują jak świętej krowy... Ponieważ to takie... Uh... No. Ale myślę że tak tego nie napiszesz. Przepraszam, ja staram się komentować każdy rozdział. Nie wiem jak inni. Do następnego. xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałabym tak trochę żeby było to jak czuła się Zoe w tym rozdziale bo Luke jej się jak widać podoba. Ten rozdział jej uroczy i pokazuję jak zakochują się w sobie ale czekam aż mu powie no bo powinna mu szybko powiedzieć, tak myślę. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z anonimem powyżej ↑↑↑
      @awwmycal

      Usuń
  9. Szkoda mi ich tak bardzo :( czekam na nowy, trzymaj się x

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to ff:) wiem, że się powtarzam no ale to prawda. To jedno z moich ulubionych fanfiction.
    Myślę, że cal może się kiedyś przez przypadek wygadać, albo nie będzie już mógł patrzeć na tą sielanke przesiąkniętą nieświadomością

    Zoe napewno jeszcze namiesza jestem tego pewna na 99,9% (niczego nie można być pewnym na 100%)
    Niech Luke się już dowie. Wiem, że to nie łatwe, ale im szybciej to powie ty będą mieli więcej czasu na oswojenie się z tym i na pożegnanie, które im bliżej końca jest trudniejsze
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  11. płacze ;c czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny *.* nie spodziewałam się tego, ze Luke nie dowie się pierwszy ... Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam to i szkoda mi jej :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham twojego bloga i czekam na next!!!!

    OdpowiedzUsuń

jak przeczytałaś, zostaw po sobie pamiątkę :)